14 kwietnia 2016; Czwartek.
Ranek; 19 stopni.
Po okropnej nocy, poranek zapowiada się pięknie. Słońce, z rzadka przysłaniane przez puszyste chmury, zwiastują piękny dzień i widoczność tęczy.
| Wyklęty admin Moon admin Near admin |
Sesja!
Polowanie na czarownicę!
Cała wyspa!
Trwa!
Komnata 7.
3 posters
Strona 1 z 10
Strona 1 z 10 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
Re: Komnata 7.
<--- Korytarze / Meri + Furiel
Wyklęty w szybkim tempie znalazł się w dogodnej, i jak miał nadzieję pasującej, komnacie, w której nie licząc się z odmową, protestem i innym strajkiem, ulokował elfkę. Kiedy tylko zamknął drzwi, nie pytając się o zgodę rzucił na komnatę zaklęcie, które blokowało jej wyjście i komukolwiek wejście. Mógł wejść tylko on i osoby, które dostaną od niego uprawnienie. To dla jej bezpieczeństwa!
- Mam nadzieję, że komnata przypadła do gustu - uśmiechnął się lekko do niej. - Co do twojej przeszłości. Znam ją, choć nie zbyt dobrze. Magnus, zapewne podżegany przez mojego brata Lucifera, pokazał mi to, co wyczytał z twojej głowy - westchnął cicho, siadając w fotelu. - Twoi oprawcy zapłacą za to, co ci zrobili - zapewnił, podpierają głowę ręką. - A co do obrażeń... można je wyleczyć. Jeśli chcesz.
Wyklęty w szybkim tempie znalazł się w dogodnej, i jak miał nadzieję pasującej, komnacie, w której nie licząc się z odmową, protestem i innym strajkiem, ulokował elfkę. Kiedy tylko zamknął drzwi, nie pytając się o zgodę rzucił na komnatę zaklęcie, które blokowało jej wyjście i komukolwiek wejście. Mógł wejść tylko on i osoby, które dostaną od niego uprawnienie. To dla jej bezpieczeństwa!
- Mam nadzieję, że komnata przypadła do gustu - uśmiechnął się lekko do niej. - Co do twojej przeszłości. Znam ją, choć nie zbyt dobrze. Magnus, zapewne podżegany przez mojego brata Lucifera, pokazał mi to, co wyczytał z twojej głowy - westchnął cicho, siadając w fotelu. - Twoi oprawcy zapłacą za to, co ci zrobili - zapewnił, podpierają głowę ręką. - A co do obrażeń... można je wyleczyć. Jeśli chcesz.
Re: Komnata 7.
Meri była zła. Nie lubiła kiedy ktoś ją do czegoś zmuszał. Kiedy weszli do komnaty i w końcu postawił ja na nogach, widok wnętrza na moment ją przytłoczył i sprawił, że zaniemówiła z wrażenia. Niepewnie rozejrzała się wokół. Wnętrze zachwycało zarówno wystrojem jak i wyposażeniem, a łóżko było tak wielkie, że z trudem oderwała od niego oczy. Dopiero po chwili spojrzała na Furiela.
- Ja nie mam żadnych obrażeń - odparła ściszonym tonem. - Nic mi nie jest, poza faktem, że robisz ze mnie swojego więźnia - dodała, po czym niepewnie usiadła na miękkim posłaniu. - Nic o mnie nie wiesz. Nie wiem ile widział twój syn, ale zakładam, że mało. W ogóle nie potrafię zrozumieć jak można pozaglądać komuś do głowy i pokazać komuś drugiemu co widział - zaśmiała się nerwowo. - I niby jak chcesz ukarać moich oprawców, skoro nie ma stąd wyjścia? Przeczysz teraz sam sobie - dodała. Westchnęła cichutko i spuściła głowę lokując swoje spojrzenie w strzyżonym i miękkim dywanie.
- Ja nie mam żadnych obrażeń - odparła ściszonym tonem. - Nic mi nie jest, poza faktem, że robisz ze mnie swojego więźnia - dodała, po czym niepewnie usiadła na miękkim posłaniu. - Nic o mnie nie wiesz. Nie wiem ile widział twój syn, ale zakładam, że mało. W ogóle nie potrafię zrozumieć jak można pozaglądać komuś do głowy i pokazać komuś drugiemu co widział - zaśmiała się nerwowo. - I niby jak chcesz ukarać moich oprawców, skoro nie ma stąd wyjścia? Przeczysz teraz sam sobie - dodała. Westchnęła cichutko i spuściła głowę lokując swoje spojrzenie w strzyżonym i miękkim dywanie.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Furiel w milczeniu i nawet nie zmieniając pozycji, obserwował reakcję kobiety. Początkowo uśmiechał się, już myślał, że w miarę łagodnie to przyjęła, ale niestety, a przy tym szalenie zrozumiałe, niemal wybuchnęła. Ze spokojem wysłuchał jej słów, by potem, po chwili układania ich w głowie, ustosunkować się do nich:
- Chodziło mi choćby o magicznie zabraną płodność - wyjaśnił, o jakiego obrażenia mu dokładniej chodzi. - Nie mniej, nie zamierzam nalegać - dodał, mówiąc że nie zrobi i tego wbrew jej woli, choć z czasem pewnie dyskretnie naprawi ten drobny, albo i nie, aspekt. - Magia istnieje, Merenven. A magią można niemal wszystko - skwitował słowa o tym, że nie ma pojęcia, jak można zajrzeć komuś do głowy a potem pokazać to kolejnej osobie. - Mam kilku zaufanych ludzi w Świecie Zewnętrznym - opowiedział na jej pytanie ze spokojem. - Na sposoby zawsze znajdą się sposoby - lekko uśmiechnął się pod nosem. - Wybacz takie kroki, ale po prostu nie miałem innego wyjścia.
- Chodziło mi choćby o magicznie zabraną płodność - wyjaśnił, o jakiego obrażenia mu dokładniej chodzi. - Nie mniej, nie zamierzam nalegać - dodał, mówiąc że nie zrobi i tego wbrew jej woli, choć z czasem pewnie dyskretnie naprawi ten drobny, albo i nie, aspekt. - Magia istnieje, Merenven. A magią można niemal wszystko - skwitował słowa o tym, że nie ma pojęcia, jak można zajrzeć komuś do głowy a potem pokazać to kolejnej osobie. - Mam kilku zaufanych ludzi w Świecie Zewnętrznym - opowiedział na jej pytanie ze spokojem. - Na sposoby zawsze znajdą się sposoby - lekko uśmiechnął się pod nosem. - Wybacz takie kroki, ale po prostu nie miałem innego wyjścia.
Re: Komnata 7.
- Nie miałeś wyjścia... ciekawe. Mogłeś mnie puścić i zostawić w spokoju - odparła urażony tonem. - Nie mam nic więcej do dodania skoro i tak już wszyscy o mnie wszystko wiedzą - wzruszyła ramionami i nie komentowała uwagi o magii i naprawianiu jej. - Może lepiej byłoby pogodzić się z losem? Chyba właśnie taki jest mi pisany... ciągle uciekać. I pytam raz jeszcze co zmieni w mojej sytuacji jedna noc spędzona na zamku? Bo zakładam, że jutro mnie wypuścisz? - mruknęła na moment zerkając w jego twarz. - Nie miałeś wyjścia... A co ja mam powiedzieć?
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
- Mógłbym, ale czułbym się źle, wiedząc że może cię pożreć byle wampir, czający się tuż za rogiem - mruknął, wpatrując się w jej drobną sylwetkę. - Nie wszyscy wiedzą. Dla znacznej większości jesteś zagadką. W tym dla mnie - przechylił głowę, bo w sumie sam zastanowił się nad tymi słowami. - Nie, ucieczka nie jest ci przeznaczona i nie jest jedynym celem twojego życia - pokręcił głową w niedowierzaniu na takie słowa z jej ust. - Że przeżyjesz, a na to pytanie odpowiadam ci po raz... któryś - beznamiętnie udzielił po raz kolejny odpowiedzi na jej pytanie. - Tak niemiłe jest ci życie? - zadał pytanie, zerkając na nią pytająco. - Żyję na tym świecie ponad siedemdziesiąt pięć tysięcy lat. Nawet po tylu latach potrafię docenić to, że widzę kolejny wschód i zachód. Zawsze masz wybór, ale nie każdy wybór jest... właściwy - mówił, wpatrując się w jej sylwetkę. - Jesteś kobietą wyjątkową, więc rad byłbym widzieć cię bezpieczną i szczęśliwą. Szczęścia nie potrafię ci zapewnić, bezpieczeństwo jak najbardziej.
Re: Komnata 7.
Meri z ponurym wyrazem twarzy spojrzała na Furiela. Czuła jak zbiera się jej na płacz, więc mocno zacisnęła zęby.
- Czy tak niemiłe jest mi życie? Zadałeś dobre pytanie - zaczęła ściszonym tonem. - Wylądowałam w domu dziecka, bo moi rodzice podobno zginęli. Nikt nigdy nie przejmował się czy przeżyję, jak będzie wyglądał mój kolejny dzień, jak się czuję, co czuję i dlaczego z każdym dniem odzywałam się coraz mniej do wszystkich dookoła. "Ma chorobę sierocą, ale to dobre dziecko", bełkotali, kiedy tylko chcieli bym trafiła do rodziny zastępczej. I trafiałam, ale ze względu na to, że jestem magnesem na kłopoty, zawsze mnie oddawano. Moi rówieśnicy zawsze byli więksi, silniejsi nie tylko fizycznie, ale i w słowach. Kpili ze mnie, z mojej chudości, szpiczastych uszu i naśmiewali się, że moim ojcem był trol. Nigdy nie miałam przyjaciół, aż w końcu trafiłam do rodziny i zaczął się koszmar, który trwa do dziś. Ciągle uciekam, nie śpię i zamartwiam się, po co w takim razie żyję?! Spójrz na mnie! Jestem nikim, nie mogę mieć dzieci, nie mogę być matką, wiele ciąż straciłam i wiele razy otarłam się o śmierć! Mam dość! A teraz w ogóle nie wiem co się dzieje! Czy to kolejny koszmarny sen, czy jakaś farsa... Siedemdziesiąt tysięcy lat... przecież to wbrew jakimkolwiek prawom natury. Nic nie rozumiem i mam przesyt wiadomości i absurdalnych informacji! Czuję się osaczona i zdeptana. Nigdy nic nie miałam poza biletem w ręku i fałszywymi inionami i nazwiskami nawet telefonu nigdy nie miałam i karty płatniczej bo ciągle jestem ścigana! Problemy to moje drugie imię, podobnie jak strach i życie z dnia na dzień jak myślisz Furielu chce mi się żyć?! - krzyknęła, wybuchając płaczem. Nadmiar emocji, który się z niej wylał był silniejszy niż jej silna wola. Zażenowana wstała z łóżka i rzuciła się do drzwi na taras, lecz niestety tam też nie mogła wyjść. Zrezygnowana stanęła przy oknie i przytknęła do twarzy dłonie, próbując się opanować.
- Czy tak niemiłe jest mi życie? Zadałeś dobre pytanie - zaczęła ściszonym tonem. - Wylądowałam w domu dziecka, bo moi rodzice podobno zginęli. Nikt nigdy nie przejmował się czy przeżyję, jak będzie wyglądał mój kolejny dzień, jak się czuję, co czuję i dlaczego z każdym dniem odzywałam się coraz mniej do wszystkich dookoła. "Ma chorobę sierocą, ale to dobre dziecko", bełkotali, kiedy tylko chcieli bym trafiła do rodziny zastępczej. I trafiałam, ale ze względu na to, że jestem magnesem na kłopoty, zawsze mnie oddawano. Moi rówieśnicy zawsze byli więksi, silniejsi nie tylko fizycznie, ale i w słowach. Kpili ze mnie, z mojej chudości, szpiczastych uszu i naśmiewali się, że moim ojcem był trol. Nigdy nie miałam przyjaciół, aż w końcu trafiłam do rodziny i zaczął się koszmar, który trwa do dziś. Ciągle uciekam, nie śpię i zamartwiam się, po co w takim razie żyję?! Spójrz na mnie! Jestem nikim, nie mogę mieć dzieci, nie mogę być matką, wiele ciąż straciłam i wiele razy otarłam się o śmierć! Mam dość! A teraz w ogóle nie wiem co się dzieje! Czy to kolejny koszmarny sen, czy jakaś farsa... Siedemdziesiąt tysięcy lat... przecież to wbrew jakimkolwiek prawom natury. Nic nie rozumiem i mam przesyt wiadomości i absurdalnych informacji! Czuję się osaczona i zdeptana. Nigdy nic nie miałam poza biletem w ręku i fałszywymi inionami i nazwiskami nawet telefonu nigdy nie miałam i karty płatniczej bo ciągle jestem ścigana! Problemy to moje drugie imię, podobnie jak strach i życie z dnia na dzień jak myślisz Furielu chce mi się żyć?! - krzyknęła, wybuchając płaczem. Nadmiar emocji, który się z niej wylał był silniejszy niż jej silna wola. Zażenowana wstała z łóżka i rzuciła się do drzwi na taras, lecz niestety tam też nie mogła wyjść. Zrezygnowana stanęła przy oknie i przytknęła do twarzy dłonie, próbując się opanować.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
- Nie neguję tego w żaden sposób - powiedział, gdy skończyła. -Tak samo jak nie neguję tego, że każde życie ma sens - dodał, wpatrując się w kobietę, która widać było, iż walczy ze swoimi emocjami. - Tak, mam ponad siedemdziesiąt pięć tysięcy lat. Jestem aniołem, nieupadłym upadłym. Wyklętym. Twoja rasa, alfar, albo elf jeśli wolisz tak, również jest długowieczna. Jesteście szalenie podatni na obrażenia, ale o ile nic się nie dzieje, jesteście niemal nieśmiertelni - mówił, zerkając na nią badawczo, sam do końca nie wiedząc, co mówić a co zostawić na potem. - I rozumiem, przez co przechodziłaś. Niestety, nie potrafię cofnąć czasu, choćbym chciał. Mniej jednak pewność, że zapłacą za to, co ci zrobili i że nie musisz się już więcej chować - dodał, wstając z fotela i podchodząc wolnym krokiem do kobiety, ale nie nalegał na kontakt fizyczny, bo nie chciał jeszcze dobijać Merenven. - Jeśli chcesz, mogę wtłoczyć ci do głowy wszystkie najpotrzebniejsze informacje, tak jak Murat wtłoczył ci język. Decyzję pozostawiam tobie - zerknął na nią badawczo, czekając na jej reakcję i ewentualną zgodę.
Re: Komnata 7.
- Mam wystarczający mętlik w głowie Furielu - odparła ocierając łzy. - Nic nie chcę, ani dodatkowych informacji ani być dla nikogo ciężarem. Przeze mnie będziesz tylko miał kłopoty i nic więcej - dodała, cicho pociągając nosem. - Nieśmiertelność... - zaśmiała się nerwowo. - Mogę się już obudzić? No i nie chcę się mścić. Chcę tylko spokoju, a nie zemsty. Nie proszę o to by płacili za to co mi zrobili.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
- Nie jesteś ciężarem, Merenven, i zapewniam że nie śpisz - westchnął, zerkając na nią kątem oka. Domyślając się, żę jego synowie go podsłuchują, szybko nadrobił braki i rzucił zaklęcie blokujące podsłuchiwanie. - Nosz jak ich kocham, tak odetnę im kiedyś te uszy... -mruknął, a potem wrócił gładko do tematu: - Muszę wiedzieć, do czego potrzebna im była twoja krew, bez powodu raczej by jej nie pobierali - wyjaśnił, dlaczego i tak zrobi po swojemu, nawet jak po głupiemu. - I rozumiem. Tyle informacji, iż można się prosto w nich pogubić. I tak jak na nową istotę na wyspie doskonale sobie radzisz - dodał, delikatnie osuszając z łez jej policzki. - Nie płacz. Przeszłość pozostaw za portalem. Zamknij tamten rozdział i rozpocznij nowy - dodał, patrząc jej w oczy.
Re: Komnata 7.
Dotyk jego palców ponownie wywołał lekki dreszczyk na jej ciele. Nie wiedziała tylko czy to dreszczyk emocji czy raczej, coś innego. Coś czego do tej pory nie doświadczyła. Bez wątpienia mino gabarytów, Furiel był delikatny, a przynajmniej jego palce. Ciepłe, przyjemne i subtelne, jak muśnięcie wiatru.
Patrząc mu w oczy, czuła jak troszkę się wycisza. Był spokojny, zrównoważony, opanowany, emanował wewnętrznym ciepłem, przyjemnie pachniał, choć nie do końca wiedziała czym i był przy niej, kiedy zalewała się łzami i miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie śmiał się z niej, nie denerwowało go to, lub tego nie pokazywał i nie sprawiał wrażenia, jakby jej łzy go podbudowywały. Nie znała takiego zachowania i czuła się dziwnie.
- Wspomnienia, przeszłość, wszystkie rzeczy dobre i złe tworzą nasz kręgosłup... czym byłabym bez nich? - spytała niemal szeptem, stojąc przed nim jak zaczarowana. Jeszcze przez chwilę patrzyła w jego oczy, lecz zaraz spuściła wzrok. - Przepraszam... zwykle nie zachowuję się w ten sposób.
Patrząc mu w oczy, czuła jak troszkę się wycisza. Był spokojny, zrównoważony, opanowany, emanował wewnętrznym ciepłem, przyjemnie pachniał, choć nie do końca wiedziała czym i był przy niej, kiedy zalewała się łzami i miała ochotę zapaść się pod ziemię. Nie śmiał się z niej, nie denerwowało go to, lub tego nie pokazywał i nie sprawiał wrażenia, jakby jej łzy go podbudowywały. Nie znała takiego zachowania i czuła się dziwnie.
- Wspomnienia, przeszłość, wszystkie rzeczy dobre i złe tworzą nasz kręgosłup... czym byłabym bez nich? - spytała niemal szeptem, stojąc przed nim jak zaczarowana. Jeszcze przez chwilę patrzyła w jego oczy, lecz zaraz spuściła wzrok. - Przepraszam... zwykle nie zachowuję się w ten sposób.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Widział, że jego dotyk i bliskość powodują, iż kobieta lekko zadrżała. Nie do końca potrafił określić powód, dla takiej reakcji, ale nie zamierzał szukać igły w stogu siana, a po prostu pozwolił, by każdy, nawet najdrobniejszy, gest kobiety, był dla niego drogowskazem. Wpatrywał się w nią w milczeniu, pozwalając jej mówić. Musiał przyznać, iż jak na tak drobną osobę, była szalenie silna i inteligentna w rozmaicie pojęty sposób tego słowa. Nawet uśmiechnął się na to lekko pod nosem.
- Byłabyś sobą. Lecz z innym bagażem doświadczeń. Być może byłabyś szczęśliwsza, bez tylu złych wspomnień? - zamyślił się nad tymi słowami. - Pozostałabyś tą intrygującą i tajemniczą kobietą. Kruchą i wrażliwą, cz przy tym silną i odważną. - Na jej przeprosiny znów lekko się uśmiechnął. - Nie musisz przepraszać za bycie sobą.
- Byłabyś sobą. Lecz z innym bagażem doświadczeń. Być może byłabyś szczęśliwsza, bez tylu złych wspomnień? - zamyślił się nad tymi słowami. - Pozostałabyś tą intrygującą i tajemniczą kobietą. Kruchą i wrażliwą, cz przy tym silną i odważną. - Na jej przeprosiny znów lekko się uśmiechnął. - Nie musisz przepraszać za bycie sobą.
Re: Komnata 7.
- "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał." - zacytowała po dłuższej chwili namysłu. - Gdybym nie miała wspomnień i nie miała co wspominać, byłabym jak miedź brzęcząca, albo cymbał brzmiący, byłabym pusta w środku, a wtedy nie byłabym tym kim jestem i nie byłabym sobą - dodała, zerkając za okno komnaty i wpatrując się w gwiazdy, westchnęła cicho. - Czy gdybyś stał się nieupadłym upadłym, byłbyś teraz taki jak byłeś nim to się stało?
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Furiel z należytą uwagą wysłuchał cytatu, którym obdarzyła go elfka. Znał go doskonale, wręcz lubił takie cytaty. Acz jak tera patrzył po sobie, to nie do końca wiedział, czym jest miłość. Czuł, że dzięki Merenven pozna jej smak, ale nim ją spotkał po prostu jej nie czuł. Nie, jeśli mowa o miłości do kobiety.
- Piękne słowa, choć w głowie rodzi się pytanie: czym właściwie jest miłość... - chwilę się zastanowił nad tym zjawiskiem. - Byłaś kiedyś zakochana? - zagadnął tonem luźnym i swobodnym, zerkając na nią z zaciekawieniem. - Jakie to jest uczucie? - dodał kolejne pytanie, wiążące się z poprzednim, a potem chwilę zastanowił się nad pytaniem, które mu zadała. - Nie. Byłbym inny - odpowiedział krótko, acz zgodnie z prawdą. - Choć nie wiem, jak bardzo bym się różnił od siebie samego.
- Piękne słowa, choć w głowie rodzi się pytanie: czym właściwie jest miłość... - chwilę się zastanowił nad tym zjawiskiem. - Byłaś kiedyś zakochana? - zagadnął tonem luźnym i swobodnym, zerkając na nią z zaciekawieniem. - Jakie to jest uczucie? - dodał kolejne pytanie, wiążące się z poprzednim, a potem chwilę zastanowił się nad pytaniem, które mu zadała. - Nie. Byłbym inny - odpowiedział krótko, acz zgodnie z prawdą. - Choć nie wiem, jak bardzo bym się różnił od siebie samego.
Re: Komnata 7.
- Jesteś aniołem Furielu - odparła, odwracając się ku niemu. Spojrzała mu w oczy, przez chwilę milcząc. - Więc najlepiej powinieneś wiedzieć czym jest miłość. Czy to nie ty tak bardzo pokochałeś ludzi, że sprzeciwiłeś się wszystkim i wbrew zakazom sam wziąłeś sprawy w swoje ręce? Ja... Nigdy nie kochałam, nie miałam kiedy - dodała, opuszczając spojrzenie. - Mimo iż często o tym myślałam, to jednak paraliżował mnie zawsze strach. - Znów spojrzała w okno, otulając się ramionami. - Po co pozwalać się kochać, jeśli nie mogę wydać na świat owocu miłości? Po co dawać nadzieję, skoro muszę ciągle uciekać i po co narażać kogoś kogo się kocha na niebezpieczeństwo? W moim przypadku miłość nie wchodzi w rachubę. Wolałam czytać romanse, zamknąć oczy i cicho pomarzyć, niż spróbować i przekonać się na własnej skórze. Zresztą,to nie miałoby sensu, po co? Jeśli każde zbliżenie tak błahe jak złapanie za dłoń, budzi we mnie sygnał ostrzegawczy. Jestem wybrakowana i jestem do niczego, nie mniej jednak dalsza część cytatu jest odpowiedzią na twoje pytanie. "Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość." - Ponownie obróciła się ku niemu i spojrzała w czerń jego oczu. - Zdaje się, że jest sensem życia i tajemnicą szczęścia. Siłą dla tych co upadają bezsilnie, ufnością dla tych co wątpią i skarbem dla tych, którzy jej szukają. Drogą do szczęścia i drogowskazem dla serca... tak mi się wydaje.
lecz współweseli się z prawdą. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje,[nie jest] jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie, lub jak wiedza, której zabraknie. Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz: Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość." - Ponownie obróciła się ku niemu i spojrzała w czerń jego oczu. - Zdaje się, że jest sensem życia i tajemnicą szczęścia. Siłą dla tych co upadają bezsilnie, ufnością dla tych co wątpią i skarbem dla tych, którzy jej szukają. Drogą do szczęścia i drogowskazem dla serca... tak mi się wydaje.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Znowu wysłuchał z uwagą jej słów. Podziwiał ją za to, że z pamięci wypowiedziała cały tekst, bez choćby jednego błędu. Coraz bardziej mu imponowała i ciekawiła swoją osobą. Milczał, dając jej skończyć. Mówiła mądrze, potrafiła idealnie dobrać słowa, by przekazać to, co chciała przekazać. W czasie, gdy mówiła że nie jest godna miłości, bo nie mogłaby wydać jej owoc, ten w myślach sprawił, ze na nowo stała się płodna.
- Tak, kochałem i dalej... kocham... ludzi - przytaknął na jej słowa, a potem lekko podrapał się po karku, bo jego kolejne słowa mogą brzmieć dziwnie. - Ale nie poznałem jeszcze smaku miłości... do kobiety. Chociaż, może to uczucie jest bliżej, niż mi się zdaje - zerknął na nią kątem oka i tajemniczo się uśmiechnął.
- Tak, kochałem i dalej... kocham... ludzi - przytaknął na jej słowa, a potem lekko podrapał się po karku, bo jego kolejne słowa mogą brzmieć dziwnie. - Ale nie poznałem jeszcze smaku miłości... do kobiety. Chociaż, może to uczucie jest bliżej, niż mi się zdaje - zerknął na nią kątem oka i tajemniczo się uśmiechnął.
Re: Komnata 7.
Meri spojrzała na niego lekko zaskoczona. Mimo wieku był młody, przystojny, miał pozycję i wszystko czego dusza zapragnie.
- Przepraszam cię, ale nie rozumiem. Masz synów a więc musiałeś też mieć kobietę. Więc zakładam, że i uczucie jakieś musiało między wami być - odparła nieprzerwanie wpatrując się w jego twarz. - Ja nigdy nie miałam partnera nawet przyjaciela, ale ty masz wszystko - wskazała dłonią zamek. - Warunki, aparycję, status społeczny i zapewne masz też spore grono fanek. Więc... nic nie rozumiem.
- Przepraszam cię, ale nie rozumiem. Masz synów a więc musiałeś też mieć kobietę. Więc zakładam, że i uczucie jakieś musiało między wami być - odparła nieprzerwanie wpatrując się w jego twarz. - Ja nigdy nie miałam partnera nawet przyjaciela, ale ty masz wszystko - wskazała dłonią zamek. - Warunki, aparycję, status społeczny i zapewne masz też spore grono fanek. Więc... nic nie rozumiem.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Na jej słowa lekko uśmiechnął się, acz ten uśmiech był ponury, jak na niego przynajmniej. Wolał nie zdradzać tego, w jaki sposób zostali poczęci jego synowie, ale w sumie, nie mógł też się z tym kryć. Nie chciał jej kłamać.
- Nie trzeba kochać, by zaciągnąć kogoś do łóżka i spędzić z nim upojne chwile - westchnął cicho, kręcąc w niedowierzaniu głową. - Chwile, które są niczym więcej, jak próbą załatania dziury, którą można określić jako samotność i żądzę - mówił ze spokojem, acz gdzieś tam się czaiła nuta dumy, że wielu synów wyrosło n a mądrych i szanowanych mężczyzn, ale też ciut żalu, że równie wielu na swój sposób zostało stworzonych niczym więcej, jak siłą i różnego rodzaju przymusem.
- Nie trzeba kochać, by zaciągnąć kogoś do łóżka i spędzić z nim upojne chwile - westchnął cicho, kręcąc w niedowierzaniu głową. - Chwile, które są niczym więcej, jak próbą załatania dziury, którą można określić jako samotność i żądzę - mówił ze spokojem, acz gdzieś tam się czaiła nuta dumy, że wielu synów wyrosło n a mądrych i szanowanych mężczyzn, ale też ciut żalu, że równie wielu na swój sposób zostało stworzonych niczym więcej, jak siłą i różnego rodzaju przymusem.
Re: Komnata 7.
Meri przyglądała się mu z uwagą. W jego oczach gościł smutek i jakby nutka żalu pomieszana ze wstydem.
- To prawda - odparła. - Żeby mieć mleko nie trzeba kupować całej krowy. Jednak w życiu miłość jest potrzebna. Inaczej wszystko jest bezbarwne - zaśmiała się. - Mówię tak jakbym coś o tym wiedziała nie mniej jednak wierzę w to że żyjemy po to by kochać. Myślę że znajdziesz miłość to tylko kwestia czasu. Siedemdziesiąt tysięcy lat... czas na pewno ześle ci drugą połówkę - dodała posylajac mu blady uśmiech.
- To prawda - odparła. - Żeby mieć mleko nie trzeba kupować całej krowy. Jednak w życiu miłość jest potrzebna. Inaczej wszystko jest bezbarwne - zaśmiała się. - Mówię tak jakbym coś o tym wiedziała nie mniej jednak wierzę w to że żyjemy po to by kochać. Myślę że znajdziesz miłość to tylko kwestia czasu. Siedemdziesiąt tysięcy lat... czas na pewno ześle ci drugą połówkę - dodała posylajac mu blady uśmiech.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
- Myślę, że już zesłał - powiedział po chwili namysłu, bowiem to właśnie podpowiadało mu serce. - Tylko owa druga połówka broni się przed tym ze wszystkich sił i boi się nawet i własnego cienia - uśmiechnął się do kobiety, delikatnie odgarniając z jej czoła niesforne pasmo długich pukli za ucho. - I fakt, bez tej jednej osoby, życie jest ponure - cicho westchnął, wpatrując się w elfkę.
Re: Komnata 7.
Meri uśmiechnęła się pod nosem, na krótką chwilę wbijając spojrzenie w marmurową podłogę. Dopiero po chwili uniosła głowę i nadal z delikatnym uśmiechem na twarzy, spojrzała Furielowi w oczy.
- Może po prostu potrzebuje więcej czasu? - spytała, czując jak ponownie przechodzi ją dreszcz, gdy odgarnął jej włosy. - Nie potrafię doradzać w sprawach sercowych, nie mniej jednak cieszę się z twojego szczęścia... i życzę powodzenia oczywiście. Po tylu latach samotności należy ci się szczęście i poczucie stabilności.
- Może po prostu potrzebuje więcej czasu? - spytała, czując jak ponownie przechodzi ją dreszcz, gdy odgarnął jej włosy. - Nie potrafię doradzać w sprawach sercowych, nie mniej jednak cieszę się z twojego szczęścia... i życzę powodzenia oczywiście. Po tylu latach samotności należy ci się szczęście i poczucie stabilności.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
- Potrzebuje czasu..? - powtórzył, zerkając na nią badawczo. - Ile czasu potrzebujesz, moja droga? Dam ci go tyle, ile potrzebujesz - zerknął w jej cudowne oczy, w których pozwolił sobie utonąć na chwilę. - Masz przepiękne oczy, Merenven, a ponieważ są zwierciadłem duszy, i duszę masz piękną. Czystą, pełną i cudowną- cicho westchnął w rozmarzeniu, zerkając na nią łagodnym wzrokiem. - Jesteś wyjątkową kobietą. Sprawiłaś, że po raz pierwszy od wielu lat, mój uśmiech jest szczery. Dziękuję - delikatnie przesunął dłonią po jej policzku, wciąż wpatrując się w jej oczy.
Re: Komnata 7.
Meri słysząc jego słowa poczuła jak odpływa z niej krew. Spojrzała na niego, przez chwilę milcząc i zastanawiając się czy aby umysł nie płata jej figli, czy dobrze go zrozumiała i czy on sam nie stroi sobie z niej żartów.
- Nie wiem o czym mówisz - odparła po chwili. - Nie wiem czemu tak mówisz, nie znasz mnie, zaledwie kilka godzin, nie wiesz kim jestem i nie wiem czy dobrze cię rozumiem. Nic już nie wiem. - Mówiła chaotycznie, nie kryjąc dezorientacji i coraz większego zagubienia. - Skąd wzięły się u ciebie takie słowa i wnioski? Ja... ja nic nie rozumiem - pokręciła w niedowierzaniu głową, marszcząc lekko czoło.
- Nie wiem o czym mówisz - odparła po chwili. - Nie wiem czemu tak mówisz, nie znasz mnie, zaledwie kilka godzin, nie wiesz kim jestem i nie wiem czy dobrze cię rozumiem. Nic już nie wiem. - Mówiła chaotycznie, nie kryjąc dezorientacji i coraz większego zagubienia. - Skąd wzięły się u ciebie takie słowa i wnioski? Ja... ja nic nie rozumiem - pokręciła w niedowierzaniu głową, marszcząc lekko czoło.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Furiel wpatrywał się w nią i wysłuchał jej słów. Widział w niej chaos, zdezorientowanie i nie do końca się mu to podobało, ale przy tym doskonale to rozumiał. Dużo informacji i dużo zmian w jej życiu nastąpiło w krótkim czasie.
- Z czasem wszystko stanie się jasne - powiedział, ni do niej, ni do siebie samego. - Dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz, by wszystko sobie poukładać. Sam jeszcze wielu rzeczy nie rozumiem, ale razem damy radę wszystko zrozumieć - lekko się uśmiechnął, wpatrując się w jej twarz. - Tak, znam cię ledwie parę godzin. A przy tym czuję, jakbym znał cię znacznie dłużej. Sprawiasz, że czuje coś, czego nigdy nie dane mi było czuć - znów chwilę zastanowił się nad własnymi słowami. - Nie sądzę, by nasze spotkanie było przypadkiem - dodał, bacznie obserwując jej reakcję.
- Z czasem wszystko stanie się jasne - powiedział, ni do niej, ni do siebie samego. - Dam ci tyle czasu, ile potrzebujesz, by wszystko sobie poukładać. Sam jeszcze wielu rzeczy nie rozumiem, ale razem damy radę wszystko zrozumieć - lekko się uśmiechnął, wpatrując się w jej twarz. - Tak, znam cię ledwie parę godzin. A przy tym czuję, jakbym znał cię znacznie dłużej. Sprawiasz, że czuje coś, czego nigdy nie dane mi było czuć - znów chwilę zastanowił się nad własnymi słowami. - Nie sądzę, by nasze spotkanie było przypadkiem - dodał, bacznie obserwując jej reakcję.
Re: Komnata 7.
Nie wiedziała co powiedzieć. Nie wiedziała jak się zachować, czuła jak płoną jej policzki i drży z nadmiaru emocji. Zbyt szybko wszystko się działo, nadal nic nie rozumiała gdyż już kiedy wydawało się jej, że zaczyna coś rozumieć, nagle obok wybuchała kolejna informacja. Nie rozumiała czemu tak mówi, co tak właściwie chce i dlaczego obudziła niby w nim jakieś uczucie w zaledwie kilka godzin.
- Razem? Ja... - Przełknęła nerwowo ślinę. - Czas nic nie zmieni, ja nie nadaję się na kogoś takiego. Już ci mówiłam jestem nikim, wybrakowanym nikim i... i ja chcę tylko... wrócić tam skąd przyszłam. - Wyminęła go i usiadła na łóżku, czując jak serce podchodzi jej do gardła. Biło teraz tak szybko, że z trudem zaczynała oddychać i czuła, że jeśli zaraz nie uspokoi swoich emocji to szybko straci kontakt z rzeczywistością.
- Razem? Ja... - Przełknęła nerwowo ślinę. - Czas nic nie zmieni, ja nie nadaję się na kogoś takiego. Już ci mówiłam jestem nikim, wybrakowanym nikim i... i ja chcę tylko... wrócić tam skąd przyszłam. - Wyminęła go i usiadła na łóżku, czując jak serce podchodzi jej do gardła. Biło teraz tak szybko, że z trudem zaczynała oddychać i czuła, że jeśli zaraz nie uspokoi swoich emocji to szybko straci kontakt z rzeczywistością.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Strona 1 z 10 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
Strona 1 z 10
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|