14 kwietnia 2016; Czwartek.
Ranek; 19 stopni.
Po okropnej nocy, poranek zapowiada się pięknie. Słońce, z rzadka przysłaniane przez puszyste chmury, zwiastują piękny dzień i widoczność tęczy.
| Wyklęty admin Moon admin Near admin |
Sesja!
Polowanie na czarownicę!
Cała wyspa!
Trwa!
Sala obrad
3 posters
Strona 1 z 3
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Re: Sala obrad
<--- Jadalnia / Wesoły Autobus
Prześmiewcy wraz z wujem i Indianką weszli do sali, gdzie odbywały się narady, które wymagały udziału większej ilości osób. Ponieważ domyślali się, że mają być jedynie obserwatorami, wybrali miejsca, które pozornie są schowane w cieniu.
- O ile zakład, że ojciec się zasiedzi? - Karel zaczął rozmowę półtonem.
- Im szybciej przyjdzie, tym szybciej do niej wróci - mruknął Magnus.
- O ile nie dowie się niczego, co go zirytuje - dodał od siebie Shikamaru.
Prześmiewcy wraz z wujem i Indianką weszli do sali, gdzie odbywały się narady, które wymagały udziału większej ilości osób. Ponieważ domyślali się, że mają być jedynie obserwatorami, wybrali miejsca, które pozornie są schowane w cieniu.
- O ile zakład, że ojciec się zasiedzi? - Karel zaczął rozmowę półtonem.
- Im szybciej przyjdzie, tym szybciej do niej wróci - mruknął Magnus.
- O ile nie dowie się niczego, co go zirytuje - dodał od siebie Shikamaru.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Sala obrad
Murat oarł się o jedną ze ścian i wbił wzrok w pustą salę obradową. Nie lubił tego miejsca, nie lubił tych rozmów i nie lubił być tylko obserwatorem. W tej chwili mimo wszystko wolał być z Luthien i mieć pewność, że ta mała elfka nie wywinie jakieś paskudnego numeru w komnacie, w której jest również Merenven. Nie chciał nawet myśleć co zrobiłby ojciec gdyby nagle okazało się, że po powrocie zastał puste ściany i pokój w ruinie.
- Też wolałbym by ta cała pogawędka skończyła się w miarę szybko - mruknął.
- Ojciec nie boi się że ta nowa wywinie jakiś numer? - spytał Xavjer.
- Widać wie, co robi - wtrącił Tobias.
- A nawet jak nie wie to być może wiele problemów rozwiąże się dziś same? - dodał Lucek szeroko się uśmiechając. - Selekcja naturalna nie jest taka zła, a i nam żyłoby się spokojniej.
- Sądzisz, że spokojniej gdyby coś się stało Merenven? Poza tym nie zapominaj, że to co się dzieje z tą biedną elfką Luthien, to sprawka ojca! Myślisz, że nie obarczył by się winą za to co się stało i w związku z tym był by tu spokój? - Murat wbił w wuja rozeźlone spojrzenie.
- Och... przeszłoby mu - odparł Lucek. - Po każdej burzy jest słońce, nie zapominaj o tym.
- Jak zawsze niepoprawny optymista - syknął Murat.
- Nie chciałbym stać na drodze ojca, który jest na delikatnie mówiąc mega wkurwie - wtrącił Tobias.
- Też wolałbym by ta cała pogawędka skończyła się w miarę szybko - mruknął.
- Ojciec nie boi się że ta nowa wywinie jakiś numer? - spytał Xavjer.
- Widać wie, co robi - wtrącił Tobias.
- A nawet jak nie wie to być może wiele problemów rozwiąże się dziś same? - dodał Lucek szeroko się uśmiechając. - Selekcja naturalna nie jest taka zła, a i nam żyłoby się spokojniej.
- Sądzisz, że spokojniej gdyby coś się stało Merenven? Poza tym nie zapominaj, że to co się dzieje z tą biedną elfką Luthien, to sprawka ojca! Myślisz, że nie obarczył by się winą za to co się stało i w związku z tym był by tu spokój? - Murat wbił w wuja rozeźlone spojrzenie.
- Och... przeszłoby mu - odparł Lucek. - Po każdej burzy jest słońce, nie zapominaj o tym.
- Jak zawsze niepoprawny optymista - syknął Murat.
- Nie chciałbym stać na drodze ojca, który jest na delikatnie mówiąc mega wkurwie - wtrącił Tobias.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Sala obrad
- Lepiej uciekać na długie kilometry - potaknął Karel beznamiętnie, bawiąc się wyjętym z cholewy buta nożem.
- Mijemy więc nadzieję, że nic go nie rozdrażni. Albo że nie da się sprowokować - dodał z cichym westchnieniem Magnus.
- Czas pokaże - Shikamaru zaczął szperać coś w swoim telefonie. - Nie wróżę uzyskania pożądanych informacji - teatralnie westchnął pod nosem.
- Mijemy więc nadzieję, że nic go nie rozdrażni. Albo że nie da się sprowokować - dodał z cichym westchnieniem Magnus.
- Czas pokaże - Shikamaru zaczął szperać coś w swoim telefonie. - Nie wróżę uzyskania pożądanych informacji - teatralnie westchnął pod nosem.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Sala obrad
<--- Komnata / Furiel
Wyklęty, w sali obrad, znalazł się po paru sekundach. Chciał mieć to z głowy jak tylko się da najszybciej, więc po prostu udał się tam z prześmiewcą szybkością, by nie tracić czasu. Nawet jeśli wolny spacer dałby mu czas na ogarnięcie myśli i sformułowanie odpowiednich pytań. Obawiał się tej rozmowy.
- Możemy zaczynać? - bez słów powitania zadał proste i trudne zarazem pytanie, zerkając po mężczyznach.
Wyklęty, w sali obrad, znalazł się po paru sekundach. Chciał mieć to z głowy jak tylko się da najszybciej, więc po prostu udał się tam z prześmiewcą szybkością, by nie tracić czasu. Nawet jeśli wolny spacer dałby mu czas na ogarnięcie myśli i sformułowanie odpowiednich pytań. Obawiał się tej rozmowy.
- Możemy zaczynać? - bez słów powitania zadał proste i trudne zarazem pytanie, zerkając po mężczyznach.
Re: Sala obrad
Muarat, Xavjer oraz Tobias nie kryli zdumienia, widząc ojca tak szybko. Zerknęli po sobie po czym jak jeden mąż wbili wzrok w ojca.
- Jeśli tylko jesteś gotowy to zaczynajmy i miejmy już to z głowy - odparł Murat.
- Mam tam iść z tobą czy wolisz bym się przysłuchiwał? - spytał Lucek, przenosząc spojrzenie w głąb sali.
- A co z nami? - spytał Xavjer, który swoim pytaniem sprawił, że i zaciekawiony Tobias ulokował zaciekawione spojrzenie w ojcu.
- Jeśli tylko jesteś gotowy to zaczynajmy i miejmy już to z głowy - odparł Murat.
- Mam tam iść z tobą czy wolisz bym się przysłuchiwał? - spytał Lucek, przenosząc spojrzenie w głąb sali.
- A co z nami? - spytał Xavjer, który swoim pytaniem sprawił, że i zaciekawiony Tobias ulokował zaciekawione spojrzenie w ojcu.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Sala obrad
Prześmiewcy, wraz z Mayą, również zdziwieni spojrzeli na Furiela, który właśnie wszedł do budynku. Myśleli, że spędzi z elfkami więcej czasu i będą zmuszeni dłużej czekać. Jak się okazało, nawet kwadrans nie minął, jak wyklęty zjawił się na miejscu.
- Szybko się wyrobiłeś - skwitowała Indianka.
- Jesteśmy gotowi. Tylko, nim zaczniemy, podpinam się do pytania Xavjera - mruknął pod nosem Japończyk, wskazując gestem głowy na brata.
Pozostali, w milczeniu, cierpliwie, czekali na odpowiedź Furiela. Żadnemu nie w smak jedynie patrzeć i nie móc reagować w razie czego, ale przy tym wiedzieli, że nie pozostaje im nic innego, jak dostosować się do decyzji bruneta.
- Szybko się wyrobiłeś - skwitowała Indianka.
- Jesteśmy gotowi. Tylko, nim zaczniemy, podpinam się do pytania Xavjera - mruknął pod nosem Japończyk, wskazując gestem głowy na brata.
Pozostali, w milczeniu, cierpliwie, czekali na odpowiedź Furiela. Żadnemu nie w smak jedynie patrzeć i nie móc reagować w razie czego, ale przy tym wiedzieli, że nie pozostaje im nic innego, jak dostosować się do decyzji bruneta.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Sala obrad
Furiel przetarł twarz dłonią. Myślał, że ma opracowany plan, ale póki co miał jedynie plan na plan. Nic więcej i nic mniej. Musiał improwizować, a niestety nie zawsze był dobry w tej sztuce, na ile by chciał.
- Potrzebuję cię - powiedział, zerkając bratu w oczy. Potem przeniósł spojrzenie na Murata; po namyśle, dodał: - Również możesz uczestniczyć w tej rozmowie, synu. - Luthien to poniekąd gość Murata, więc uznał że dobrym posunięciem będzie pozwolenie Muratowi na czynniejszy udział w rozmowie. - Maya i Shikamaru - zerknął na Indiankę i na jednego z młodszych synów. - Wy się również przydacie.
Wybrał te osoby z prostego powodu. Brata i tak już wcześniej o to poprosił, więc obecność Lucifera była bardziej niż obowiązkowa. Murat jest jego najstarszym synem. Liczył się z jego zdaniem i doświadczeniem, a poza tym, jak było wspomniane: uznawał jego słowo, w razie poruszenia tematu Luthien, za ważniejsze od swojego własnego. Maya miała jedną z lepiej rozwiniętych intuicji na zamku. A Shikamaru może i jest obibokiem, którego biorą za idiotę/wieczne dziecko, ale jednak głupi nie jest. A w każdym razie jest na tyle spokojny, by Furiel wiedział, że nie wywinie żadnego niepożądanego numeru.
- Potrzebuję cię - powiedział, zerkając bratu w oczy. Potem przeniósł spojrzenie na Murata; po namyśle, dodał: - Również możesz uczestniczyć w tej rozmowie, synu. - Luthien to poniekąd gość Murata, więc uznał że dobrym posunięciem będzie pozwolenie Muratowi na czynniejszy udział w rozmowie. - Maya i Shikamaru - zerknął na Indiankę i na jednego z młodszych synów. - Wy się również przydacie.
Wybrał te osoby z prostego powodu. Brata i tak już wcześniej o to poprosił, więc obecność Lucifera była bardziej niż obowiązkowa. Murat jest jego najstarszym synem. Liczył się z jego zdaniem i doświadczeniem, a poza tym, jak było wspomniane: uznawał jego słowo, w razie poruszenia tematu Luthien, za ważniejsze od swojego własnego. Maya miała jedną z lepiej rozwiniętych intuicji na zamku. A Shikamaru może i jest obibokiem, którego biorą za idiotę/wieczne dziecko, ale jednak głupi nie jest. A w każdym razie jest na tyle spokojny, by Furiel wiedział, że nie wywinie żadnego niepożądanego numeru.
Re: Sala obrad
Lucek przewrócił oczami i ciężko westchnął. Nie lubił tych rozmówek, a niestety zdawało się, że tym razem ten zaszczyt również go nie minie.
- Ostrzegam tylko, że mogę przestać się kontrolować i ostrzegam, że jeśli będą mi kazali wracać to posypie się wiązanka.
- Powściągnij język i emocje. Najpierw zobaczymy co powiedzą - mruknął Murat. - Chyba przestrzegasz przysłowia, że co nagle to po diable?
- Och! Daruj sobie te konwenanse - Lucek usiadł za stołem i nerwowo postukując opuszkami palców o kamienny blat, wbił pełne pogardy spojrzenie prosto w leniwie poruszający się ogień tuż nad blatem.
Murat również zasiadł tuż za stołem i westchnął. Nie wiedział co się z nim dzieje, gdyż miał problemy ze skupieniem się na tym co się dzieje. Jego myśli podążały do Luthien i sam nie wiedział czemu. Założył nogę na nogę, skrzyżował ramiona i nerwowo zaczął poruszać jedną ze stóp.
- Ostrzegam tylko, że mogę przestać się kontrolować i ostrzegam, że jeśli będą mi kazali wracać to posypie się wiązanka.
- Powściągnij język i emocje. Najpierw zobaczymy co powiedzą - mruknął Murat. - Chyba przestrzegasz przysłowia, że co nagle to po diable?
- Och! Daruj sobie te konwenanse - Lucek usiadł za stołem i nerwowo postukując opuszkami palców o kamienny blat, wbił pełne pogardy spojrzenie prosto w leniwie poruszający się ogień tuż nad blatem.
Murat również zasiadł tuż za stołem i westchnął. Nie wiedział co się z nim dzieje, gdyż miał problemy ze skupieniem się na tym co się dzieje. Jego myśli podążały do Luthien i sam nie wiedział czemu. Założył nogę na nogę, skrzyżował ramiona i nerwowo zaczął poruszać jedną ze stóp.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Sala obrad
Shikamaru i Mayia spojrzeli po sobie. Japończyk z pokrętnym uśmiechem skłonił się lekko Indiance, a potem gestem zaprosił ją bliżej.
- Panie przodem - zaanonsował, wskazując stół.
- Łaskawca pierwszej wody - mruknęła pod nosem brunetka.
Wszyscy zajęli swoje miejsca. Brunet wraz z czarnowłosą przy stole, pozostali prześmiewcy usunęli się w cień, gdzie mogli słyszeć, ale nie do końca było mile widziane, by reagowali. Wszyscy przy tym patrzyli na wuja, ojca i najstarszego z braci. Nie zachowywali się jak oni, mimo że nic się w nich nie zmieniło. Zaciekawiła ich ta subtelna zmiana, ale to nie pora, by nad nią myśleć głębiej, skoro i tak znali powód.
- Panie przodem - zaanonsował, wskazując stół.
- Łaskawca pierwszej wody - mruknęła pod nosem brunetka.
Wszyscy zajęli swoje miejsca. Brunet wraz z czarnowłosą przy stole, pozostali prześmiewcy usunęli się w cień, gdzie mogli słyszeć, ale nie do końca było mile widziane, by reagowali. Wszyscy przy tym patrzyli na wuja, ojca i najstarszego z braci. Nie zachowywali się jak oni, mimo że nic się w nich nie zmieniło. Zaciekawiła ich ta subtelna zmiana, ale to nie pora, by nad nią myśleć głębiej, skoro i tak znali powód.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Sala obrad
W czasie, gdy wszyscy zajęli swoje miejsca, Furiel zerknął kątem oka na Lucifera i Murata. U obu widział coś, co go ciekawiło ale przy tym lekko niepokoiło. U Murata widział przywiązanie do drobnej elfki, nawet jeśli sam tak tego nie chciał nazwać. Zaś u Lucifera gotowość do ataku, czego wolał uniknąć. Westchnął cicho, a potem oczyszczając umysł zasiadł a swoim miejscu i wymamrotał pod nosem zaklęcie przyzywające. Nie minęła chwila, jak ogień zaczął mocniej dymić, a dym rozprzestrzeniać się na cały stół. Po chwili dym opadł, a na tle zmienionego kolorem (obecnie jest fioletowy) ognia pojawiła się niewielka grupka aniołów w postaci trzech kobiet i czterech mężczyzn.
- Czego chcesz tym razem, zdrajco? - zadał pytanie jeden z aniołów.
- Porozmawiać. Zakopać topory wojenne - odpowiedział dyplomatycznie Furiel. - No i się stęskniłem za wami - dodał, jakby to było coś oczywistego.
- Z tyloma towarzyszami? - drugi omiótł siedzącą przy Furielu czwórkę. - Nie sądzisz, że to świadczy o twoim tchórzostwie?
- Mogę nie komentować, że również przybyliście grupą? - energicznie, z odmierzonym opóźnieniem i miną karcącą i proszącą zarazem, Furiel spytał o to samo, acz innym pytaniem, zgromadzonych aniołów.
- Czego chcesz tym razem, zdrajco? - zadał pytanie jeden z aniołów.
- Porozmawiać. Zakopać topory wojenne - odpowiedział dyplomatycznie Furiel. - No i się stęskniłem za wami - dodał, jakby to było coś oczywistego.
- Z tyloma towarzyszami? - drugi omiótł siedzącą przy Furielu czwórkę. - Nie sądzisz, że to świadczy o twoim tchórzostwie?
- Mogę nie komentować, że również przybyliście grupą? - energicznie, z odmierzonym opóźnieniem i miną karcącą i proszącą zarazem, Furiel spytał o to samo, acz innym pytaniem, zgromadzonych aniołów.
Re: Sala obrad
Lucka oczy zapłonęły, a wyraz twarzy zmienił się niemal natychmiast na srogi i gniewny. Jego palce przestały wybijać miarowy rytm, a oczy stały się nieprzeniknione i paliły żywym ogniem.
- Zdrajco? - odparł w miarę spokojnym tonem. - Zdrajcami to raczej my was powinniśmy nazywać. Siedzi tu bo sami go tu umieściliście, a teraz... cóż. Spiskujecie! - syknął. - Czyż mało wam jego kary? Postanowiliście ukarać go jeszcze bardziej? - Lucek wstał z siedzenia, zaparł dłonie o kamienny blat i wbił wzrok w jednego z aniołów. - A może czegoś się obawiacie hmm? - spytał, przenosząc spojrzenie na jedną z kobiet. - Możecie zdradzić nam rąbka tajemnicy i powiedzieć skąd lokalne wiedźmy zdobyły artefakty anielskie? Bo prześmiewcy raczej dobrowolnie nie oddali się w ich łapy!
Murat ze spokojem wymalowanym na twarzy, lecz z miną i wzrokiem która wyrażała więcej niż milion słów, wpatrywał się w mężczyzn. O dziwo na kobiety nawet nie zerknął. Postanowił cierpliwie czekać co wydarzy się dalej i nie ingerować w rozmowę dopóki, dopóty nie zajdzie taka potrzeba.
Xavjer i Tobias spojrzeli na braci i zaśmiali się pod nosem.
- Wuj jak zawsze nie owija w bawełnę -mruknął Tobias.
- Chodź raz nie stroi sobie żartów. Obawiam się tylko, że jeśli odpowiedź mu się nie spodoba, to nie wszyscy wrócą dziś cało do swojego domu - dodał Xavjer.
- Zdrajco? - odparł w miarę spokojnym tonem. - Zdrajcami to raczej my was powinniśmy nazywać. Siedzi tu bo sami go tu umieściliście, a teraz... cóż. Spiskujecie! - syknął. - Czyż mało wam jego kary? Postanowiliście ukarać go jeszcze bardziej? - Lucek wstał z siedzenia, zaparł dłonie o kamienny blat i wbił wzrok w jednego z aniołów. - A może czegoś się obawiacie hmm? - spytał, przenosząc spojrzenie na jedną z kobiet. - Możecie zdradzić nam rąbka tajemnicy i powiedzieć skąd lokalne wiedźmy zdobyły artefakty anielskie? Bo prześmiewcy raczej dobrowolnie nie oddali się w ich łapy!
Murat ze spokojem wymalowanym na twarzy, lecz z miną i wzrokiem która wyrażała więcej niż milion słów, wpatrywał się w mężczyzn. O dziwo na kobiety nawet nie zerknął. Postanowił cierpliwie czekać co wydarzy się dalej i nie ingerować w rozmowę dopóki, dopóty nie zajdzie taka potrzeba.
Xavjer i Tobias spojrzeli na braci i zaśmiali się pod nosem.
- Wuj jak zawsze nie owija w bawełnę -mruknął Tobias.
- Chodź raz nie stroi sobie żartów. Obawiam się tylko, że jeśli odpowiedź mu się nie spodoba, to nie wszyscy wrócą dziś cało do swojego domu - dodał Xavjer.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Sala obrad
Podobnie jak Murat, Shikamaru i Maya milczeli. Shikamaru tylko zasalutował, trochę z kultury trochę ze złośliwości, jak anioły na niego spojrzały. Maya nawet nie raczyła się jakkolwiek przywitać. Zerknęli na Lucifera a potem na Furiela, czekając na ich reakcję. Oboje jednak badali aniołów, bo chcieli wyczuć kłamstwo czy podstęp szybciej, niż anioły zdążą o tym pomyśleć.
- Myślę, że przelanie krwi jest bardziej niż pewne. Jak będzie trzeba, to szybko przyprą ich do muru - mruknął pod nosem Magnus. - Choćby i w dosłownym tego słowa znaczeniu - westchnął cicho, wpatrując się w rozmawiających z aniołami.
- Oby jednak obyło się bez tego - powiedział Hamid.
- Nie liczyłbym na to - parsknął Karel. - Nieprzemyślany ruch lub pochopnie powiedziane słowo, a będzie tu rzeź - dodał, szybko oceniając sytuację spojrzeniem.
- Myślę, że przelanie krwi jest bardziej niż pewne. Jak będzie trzeba, to szybko przyprą ich do muru - mruknął pod nosem Magnus. - Choćby i w dosłownym tego słowa znaczeniu - westchnął cicho, wpatrując się w rozmawiających z aniołami.
- Oby jednak obyło się bez tego - powiedział Hamid.
- Nie liczyłbym na to - parsknął Karel. - Nieprzemyślany ruch lub pochopnie powiedziane słowo, a będzie tu rzeź - dodał, szybko oceniając sytuację spojrzeniem.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Sala obrad
Furiel nie odzywał się, póki mówił jego brat. Założył jedynie ręce na piersi i delikatnie uniósł brew wpatrując się w anioły, jako znak że czeka na wyjaśnienia i dla ich dobra, lepiej jak byłyby wyczerpujące i odpowiednie.
- Twój brat sobie zasłużył - jeden z aniołów odezwał się do upadłego, zerkając przy tym na Furiela z czymś, co można przyrównać odrazie.
- Czymże? - Furiel wywrócił oczyma. - Czyż nie po to zostaliśmy stworzeni? By pomagać ludziom i ich chronić? - zadał nasuwające się mu pytanie.
- Działałeś samowolnie - pokrzywił się drugi z aniołów.
- A niby jak miałem nie działać na własną rękę, skoro was ludzie przestali już obchodzi i nie miał się kto nimi zająć? - brunet wpatrywał się morderczo, ale ze spokojem, w rozmówcę, oczekując jego reakcji.
- Sami zesłali na siebie ten los - anioł nie zrażał się tym spojrzeniem.
- A ja myślę, że po prostu stali się dla was niewygodni i chcieliście się ich pozbyć - Furiel powiedział swój tok myślenia na ten temat. - Pomijam już smród zazdrości, który wręcz drażni moje nozdrza - teatralnie zaczął wachlować się pod nosem.
Anioły spojrzały po sobie, jakby uzgadniały co mają zrobić. Miały nawet coś odpowiedzieć, ale czarnooki nie dał im wypowiedzieć choćby głoski, przerywając te wymowne sekundy ciszy pytaniem:
- Skąd wasze pióra w rękach szalejącej i żerującej na moich synach psychopatki? - zadał proste pytanie, na które oczekiwał równie prostej odpowiedzi.
- Przypadkiem spadło na ziemię - usłyszeli krótką odpowiedź. - Żaden z nas, aniołów, nie oddałby czegokolwiek dobrowolnie.
- Przypadkiem mogę wam roztrzaskać głowy o stół - syknął Furiel, który zachowaniem coraz mocniej przypominał gorącogłowego brata. - Wypadki chodzą po ludziach, więc czemu nie miałyby chodzić i po skrzydlatych?
- Ośmielasz się nam grozić? - oburzyła się jedna z kobiet.
- Ośmielę się również wdrożyć groźby w czyn, jeżeli nie dowiem się wszystkiego, co spiskujecie między sobą za moimi plecami.
- Nie jesteś godny, by nam rozkazywać.
- I nie mamy wam nic do powiedzenia.
W oczach Furiela błysnęły czerwone iskierki. Podobnie jak brat, najlepiej czuł się przy ogniu, dlatego agresja i chęć mordu właśnie swoistym ognikiem w spojrzeniu się ujawniały. Wstał, a potem złapał najniższego z aniołów za szyję.
- Myślisz, że prawo silniejszego będzie bardziej zrozumiałe? - jakby nigdy nic zagarnął brata, na którego zerknął kątem oka.
Zignorował również to, że anioły przygotowywały się do ataku, acz przy tym obserwowały to wszystko. Mimo, że anioły darzyły braci wręcz jawną nienawiścią, to woleli wrócić w komplecie.
- Masz natychmiast go puścić - rozkazał jeden z pozostałych.
- Twój brat sobie zasłużył - jeden z aniołów odezwał się do upadłego, zerkając przy tym na Furiela z czymś, co można przyrównać odrazie.
- Czymże? - Furiel wywrócił oczyma. - Czyż nie po to zostaliśmy stworzeni? By pomagać ludziom i ich chronić? - zadał nasuwające się mu pytanie.
- Działałeś samowolnie - pokrzywił się drugi z aniołów.
- A niby jak miałem nie działać na własną rękę, skoro was ludzie przestali już obchodzi i nie miał się kto nimi zająć? - brunet wpatrywał się morderczo, ale ze spokojem, w rozmówcę, oczekując jego reakcji.
- Sami zesłali na siebie ten los - anioł nie zrażał się tym spojrzeniem.
- A ja myślę, że po prostu stali się dla was niewygodni i chcieliście się ich pozbyć - Furiel powiedział swój tok myślenia na ten temat. - Pomijam już smród zazdrości, który wręcz drażni moje nozdrza - teatralnie zaczął wachlować się pod nosem.
Anioły spojrzały po sobie, jakby uzgadniały co mają zrobić. Miały nawet coś odpowiedzieć, ale czarnooki nie dał im wypowiedzieć choćby głoski, przerywając te wymowne sekundy ciszy pytaniem:
- Skąd wasze pióra w rękach szalejącej i żerującej na moich synach psychopatki? - zadał proste pytanie, na które oczekiwał równie prostej odpowiedzi.
- Przypadkiem spadło na ziemię - usłyszeli krótką odpowiedź. - Żaden z nas, aniołów, nie oddałby czegokolwiek dobrowolnie.
- Przypadkiem mogę wam roztrzaskać głowy o stół - syknął Furiel, który zachowaniem coraz mocniej przypominał gorącogłowego brata. - Wypadki chodzą po ludziach, więc czemu nie miałyby chodzić i po skrzydlatych?
- Ośmielasz się nam grozić? - oburzyła się jedna z kobiet.
- Ośmielę się również wdrożyć groźby w czyn, jeżeli nie dowiem się wszystkiego, co spiskujecie między sobą za moimi plecami.
- Nie jesteś godny, by nam rozkazywać.
- I nie mamy wam nic do powiedzenia.
W oczach Furiela błysnęły czerwone iskierki. Podobnie jak brat, najlepiej czuł się przy ogniu, dlatego agresja i chęć mordu właśnie swoistym ognikiem w spojrzeniu się ujawniały. Wstał, a potem złapał najniższego z aniołów za szyję.
- Myślisz, że prawo silniejszego będzie bardziej zrozumiałe? - jakby nigdy nic zagarnął brata, na którego zerknął kątem oka.
Zignorował również to, że anioły przygotowywały się do ataku, acz przy tym obserwowały to wszystko. Mimo, że anioły darzyły braci wręcz jawną nienawiścią, to woleli wrócić w komplecie.
- Masz natychmiast go puścić - rozkazał jeden z pozostałych.
Re: Sala obrad
Lucek przyglądał się całej sytuacji z coraz większą odrazą i złością, malującą się na jego twarzy. Kiedy w ruch poszły rękoczyny, jego oczy rozbłysnęły jeszcze jaśniejszym blaskiem, a na twarzy pojawił się psychotyczny uśmiech. Spojrzał na kobietę która krzyknęła, że nie mają prawa im rozkazywać po czym złapał ją za gardło i przycisnął jej głowę do kamiennego blatu.
- My nie jesteśmy godni?! - warknął tuż nad jej uchem. - Tylko wy macie prawo rozkazywać i ustalać zasady? Karać, przesuwać pionki i spiskować?! Tylko wy?! Powtórz to ździro, a na oczach wszystkich pokażę ci jak bardzo godny jestem twojego opierzonego kupra!
Murat również energicznie podniósł się z miejsca i chwycił kolejnego za szyję, przeciągając nim po stole.
- Dość! - wrzasnął tak głośno, że jego głos odbił się donośnym echem od zamkowych murów. - Mój ojciec i wuj zadali wam pytania... proste pytania. Wiemy, że spiskujecie, wiemy, że pomagacie ciotom, wiemy też, że jest coś na rzeczy. Dlatego albo odpowiecie na pytania bez zbędnych mijanek, albo nie wrócicie do domu w komplecie! Może powtórzę pytania: Dlaczego wyspa przyciąga w ostatnim czasie elfki? Dlaczego szastacie na lewo i prawo niebiańskimi artefaktami? Czego znów chcecie od mojego ojca? O co wam chodzi tym razem i kim jest suka, którą zamieszaliście w swoje interesy?! Mamy dość kręcenia i pierdolenia od rzeczy. Jesteśmy tu nie w pokojowych zamiarach jak już z pewnością zauważyliście, więc jeśli chcecie wojny... będziecie ją mieć, ale zastanówcie się i oszacujcie czy warto! Mam dość uganiania się za ciotą z niebiańskim piórem w dupie i dość zgadywania, co znów upierdoliło się w tych waszych łepach. Chcę konkretów, albo oddzielę zaraz czyjś łeb od korpusu! - Murat był wściekły. Przygniatał głowę jednego z rozmówcy tak mocno do podłoża, że czuł pod dłonią, jak kości czaszki ów biedaka lekko się ugięły.
- Mmm... - zamruczał Lucek, z duma wpatrując się na wytrąconego z równowagi Murata. - Biorąc pod uwagę fakt, że mamy tu elfki, a ich jakże rozkoszny zapach nie zawsze koi skołatane nerwy, mami i wyzwala w co niektórych instynkt ojcowski, dziś wasza przygoda może się źle skończyć - mruknął, po czym nachylił się nad kobietą i wolno zsunął dłoń z jej głowy na kark, zaciskając na nim mocno palce. - Więc jak będzie? Podzielicie się z nami swoimi planami, czy mam ją zabrać do swojej komnaty w ramach rekompensaty za niedotrzymywanie obietnic, spiskowanie i zabieranie mi i mojemu bratu naszego cennego czasu? Po kilkugodzinnym chędożeniu oddam ją prześmiewcom, a po kolejnych kilku godzinach, sama zacznie śpiewać jak się sprawy mają co?!
Tobias parsknął śmiechem, i zaplótł ramiona na piersi.
- Wuj i baba z Olimpu... zakładam, że oddałby ją szybciej niż myśli w nasze ręce, biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo pała uczuciem do wszystkiego co z górą związane.
- Myślę, że sprawy zaszły za daleko i nie spodziewali się takiego obrotu. Biorąc tu baby, popełnili błąd, teraz muszą coś powiedzieć - odparł Xavjer.
- Ach te baby... - zamruczał Tobias. - Murat jest dziś wyraźnie nie swój, a pierwsze pytanie jakie zadał to o elfkach... pomijam, że niby powtarzał je po ojcu i wuju, a oni w ogóle takowego nie zadali - zaśmiał się Tobias.
- Myślę, że to pytanie może zaskoczyć aniołki. Bo to, że one tu są to na pewno nie jest ich sprawka.
- Myślisz, że ktoś jeszcze macza w tym palce?
- Yhmm... po cóż mieliby zsyłać nam tu osoby, które mogą pokrzyżować ich zamiary?
- A może chodzi o tą starą przepowiednię? Może zaczęła się realizować, a oni wiedzą coś o czym my nie wiemy.
- Myślisz, że chodzi o nienarodzoną córkę ojczulka i źródełko z nadprzeciętną mocą, którą czerpie z samego ojca?
- Coś w tym musi być. Mayi wizje zawsze się sprawdzają. Skoro widziała córkę ojca, tak stać się musi, poza tym... może chodzi też o Lucka? Nie wybiera się na du od jakiegoś dłuższego czasu, więc na zdrowy rozum biorąc, ktoś musi go tam zastąpić, a to może być irytujące i nie zdziwiłbym się, gdyby mózgiem tej operacji był ten, który go zastępuje.
- My nie jesteśmy godni?! - warknął tuż nad jej uchem. - Tylko wy macie prawo rozkazywać i ustalać zasady? Karać, przesuwać pionki i spiskować?! Tylko wy?! Powtórz to ździro, a na oczach wszystkich pokażę ci jak bardzo godny jestem twojego opierzonego kupra!
Murat również energicznie podniósł się z miejsca i chwycił kolejnego za szyję, przeciągając nim po stole.
- Dość! - wrzasnął tak głośno, że jego głos odbił się donośnym echem od zamkowych murów. - Mój ojciec i wuj zadali wam pytania... proste pytania. Wiemy, że spiskujecie, wiemy, że pomagacie ciotom, wiemy też, że jest coś na rzeczy. Dlatego albo odpowiecie na pytania bez zbędnych mijanek, albo nie wrócicie do domu w komplecie! Może powtórzę pytania: Dlaczego wyspa przyciąga w ostatnim czasie elfki? Dlaczego szastacie na lewo i prawo niebiańskimi artefaktami? Czego znów chcecie od mojego ojca? O co wam chodzi tym razem i kim jest suka, którą zamieszaliście w swoje interesy?! Mamy dość kręcenia i pierdolenia od rzeczy. Jesteśmy tu nie w pokojowych zamiarach jak już z pewnością zauważyliście, więc jeśli chcecie wojny... będziecie ją mieć, ale zastanówcie się i oszacujcie czy warto! Mam dość uganiania się za ciotą z niebiańskim piórem w dupie i dość zgadywania, co znów upierdoliło się w tych waszych łepach. Chcę konkretów, albo oddzielę zaraz czyjś łeb od korpusu! - Murat był wściekły. Przygniatał głowę jednego z rozmówcy tak mocno do podłoża, że czuł pod dłonią, jak kości czaszki ów biedaka lekko się ugięły.
- Mmm... - zamruczał Lucek, z duma wpatrując się na wytrąconego z równowagi Murata. - Biorąc pod uwagę fakt, że mamy tu elfki, a ich jakże rozkoszny zapach nie zawsze koi skołatane nerwy, mami i wyzwala w co niektórych instynkt ojcowski, dziś wasza przygoda może się źle skończyć - mruknął, po czym nachylił się nad kobietą i wolno zsunął dłoń z jej głowy na kark, zaciskając na nim mocno palce. - Więc jak będzie? Podzielicie się z nami swoimi planami, czy mam ją zabrać do swojej komnaty w ramach rekompensaty za niedotrzymywanie obietnic, spiskowanie i zabieranie mi i mojemu bratu naszego cennego czasu? Po kilkugodzinnym chędożeniu oddam ją prześmiewcom, a po kolejnych kilku godzinach, sama zacznie śpiewać jak się sprawy mają co?!
Tobias parsknął śmiechem, i zaplótł ramiona na piersi.
- Wuj i baba z Olimpu... zakładam, że oddałby ją szybciej niż myśli w nasze ręce, biorąc pod uwagę fakt, jak bardzo pała uczuciem do wszystkiego co z górą związane.
- Myślę, że sprawy zaszły za daleko i nie spodziewali się takiego obrotu. Biorąc tu baby, popełnili błąd, teraz muszą coś powiedzieć - odparł Xavjer.
- Ach te baby... - zamruczał Tobias. - Murat jest dziś wyraźnie nie swój, a pierwsze pytanie jakie zadał to o elfkach... pomijam, że niby powtarzał je po ojcu i wuju, a oni w ogóle takowego nie zadali - zaśmiał się Tobias.
- Myślę, że to pytanie może zaskoczyć aniołki. Bo to, że one tu są to na pewno nie jest ich sprawka.
- Myślisz, że ktoś jeszcze macza w tym palce?
- Yhmm... po cóż mieliby zsyłać nam tu osoby, które mogą pokrzyżować ich zamiary?
- A może chodzi o tą starą przepowiednię? Może zaczęła się realizować, a oni wiedzą coś o czym my nie wiemy.
- Myślisz, że chodzi o nienarodzoną córkę ojczulka i źródełko z nadprzeciętną mocą, którą czerpie z samego ojca?
- Coś w tym musi być. Mayi wizje zawsze się sprawdzają. Skoro widziała córkę ojca, tak stać się musi, poza tym... może chodzi też o Lucka? Nie wybiera się na du od jakiegoś dłuższego czasu, więc na zdrowy rozum biorąc, ktoś musi go tam zastąpić, a to może być irytujące i nie zdziwiłbym się, gdyby mózgiem tej operacji był ten, który go zastępuje.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Sala obrad
Shikamaru również nie wytrzymał i wstał. Mimo że jest leniwą istotą, to jednak, poniekąd zgodnie z powiedzeniem "Jeśli trafisz między wrony, kracz jak i one", ruszył się, a nawet złapał za szyję anielicę, która stała najbliżej. Nie wiedział czemu, ale miał szczęście, lub pecha, że mimo że konfrontował się rzadko, to zawsze jego przeciwnikiem była kobieta. Nie był damskim bokserem, wręcz przeciwnie. Unikał walki jak ognia. Ale jakoś zawsze przypada mu mały sparing z kobietą.
- Jakie to upierdliwe... - skwitował, mamrocząc pod nosem niezadowolony. - Będziecie współpracować - docisnął głowę anioła do stołu - czy jednak mamy zabawić się w dziadka do orzechów? - uniósł pytająco brew. - Dwa razy nie pytam.
Maya co prawda nie mogła żadnego anioła powalić, więc po prostu siedziała. Jej mina nie wyrażała absolutnie żadnych emocji, ale baczne spojrzenie rejestrowało wszystko. Nawet najmniejszą zmianę w twarzy stron konfliktu, albo najlżejsze zawirowanie powietrza. Chciała wyłapać wszystko, co miało znaczenie.
- Dobrze radę współpracować - powiedziała tylko tyle, nie poruszywszy się choćby o milimetr; jedynie nogę założyła na nogę.
- Taa, stawiam max godzinę... przy dobrych wiatrach - Karel spojrzał na Tobasa, jakby się pytał, czy przyjmuje ewentualnie ten zakład.
- Pół godziny - Magnus zerknął na białowłosego brata, z wymownym uśmiechem na ustach i zawadiacko uniesioną brwią.
- Kwadrans - Hamid jak nigdy się wtrącił w taką polemikę. - Raczej nie liczyłbym na dłużej, zważywszy na stosunek wuja do aniołów.
Potem chwilę milczeli, obserwując rozwój wydarzeń. Rozmowa przybrała całkiem interesujący bieg, to musieli przyznać. Jednym uchem nasłuchiwali braci, zaś drugim kłótni między aniołami a ich rodziną. Jak tak teraz się brunet zastanowił, to obecność płci żeńskiej na tym zgromadzeniu była ryzykowna, dlatego głowa Haitańczyka kłębiła się od pytań, co miało to na celu. Nie on jeden chciał poznać tę odpowiedź.
- No właśnie... obecność kobiet jest tu co najmniej dziwna - westchnął cicho Hamid, analizując tę sytuację ze spokojem.
- Pewnie myśleli, że przekupią ładnymi kształtami - parsknął pod nosem Magnus. - Choć po nich bym się tego nie spodziewał - dodał, zaciekawiony badając żeńskich przedstawicieli aniołów i zastanawiając się, skąd ta decyzja.
- Albo kobiecą dyplomacją - mruknął beznamiętnie Haitańczyk.
- Przy nich? Powodzenia! - Karel wywrócił oczyma.
- Silni zawodnicy. Prosto się nie dadzą - poparł go Magnus.
- Jakie to upierdliwe... - skwitował, mamrocząc pod nosem niezadowolony. - Będziecie współpracować - docisnął głowę anioła do stołu - czy jednak mamy zabawić się w dziadka do orzechów? - uniósł pytająco brew. - Dwa razy nie pytam.
Maya co prawda nie mogła żadnego anioła powalić, więc po prostu siedziała. Jej mina nie wyrażała absolutnie żadnych emocji, ale baczne spojrzenie rejestrowało wszystko. Nawet najmniejszą zmianę w twarzy stron konfliktu, albo najlżejsze zawirowanie powietrza. Chciała wyłapać wszystko, co miało znaczenie.
- Dobrze radę współpracować - powiedziała tylko tyle, nie poruszywszy się choćby o milimetr; jedynie nogę założyła na nogę.
- Taa, stawiam max godzinę... przy dobrych wiatrach - Karel spojrzał na Tobasa, jakby się pytał, czy przyjmuje ewentualnie ten zakład.
- Pół godziny - Magnus zerknął na białowłosego brata, z wymownym uśmiechem na ustach i zawadiacko uniesioną brwią.
- Kwadrans - Hamid jak nigdy się wtrącił w taką polemikę. - Raczej nie liczyłbym na dłużej, zważywszy na stosunek wuja do aniołów.
Potem chwilę milczeli, obserwując rozwój wydarzeń. Rozmowa przybrała całkiem interesujący bieg, to musieli przyznać. Jednym uchem nasłuchiwali braci, zaś drugim kłótni między aniołami a ich rodziną. Jak tak teraz się brunet zastanowił, to obecność płci żeńskiej na tym zgromadzeniu była ryzykowna, dlatego głowa Haitańczyka kłębiła się od pytań, co miało to na celu. Nie on jeden chciał poznać tę odpowiedź.
- No właśnie... obecność kobiet jest tu co najmniej dziwna - westchnął cicho Hamid, analizując tę sytuację ze spokojem.
- Pewnie myśleli, że przekupią ładnymi kształtami - parsknął pod nosem Magnus. - Choć po nich bym się tego nie spodziewał - dodał, zaciekawiony badając żeńskich przedstawicieli aniołów i zastanawiając się, skąd ta decyzja.
- Albo kobiecą dyplomacją - mruknął beznamiętnie Haitańczyk.
- Przy nich? Powodzenia! - Karel wywrócił oczyma.
- Silni zawodnicy. Prosto się nie dadzą - poparł go Magnus.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Sala obrad
Furiel, trzymając mocno wyrywającego się anioła, obserwował, jak Lucifer, Shikamaru i Murat łapią po aniołku i radzą współpracować. Ten widok był tak piękny, iż uśmiechnął się mimowolnie pod nosem, acz w tym uśmiechu widać było coś szaleńczego i nie do końca fajnego. Po prostu wróżył on, że to może być dopiero początek tortur i próby wdrożenia prawa silniejszego.
- Skończmy już ten cyrk - mruknął pod nosem wyklęty. - Mówcie grzecznie co wiecie, a może wrócicie w komplecie - dodał, mierząc anioły morderczym spojrzeniem. - Nie jestem zbyt cierpliwy- uprzedził aż zbyt łagodnym tonem.
- Wam obu należy się nauczka - warknął jeden z aniołów, którzy uniknęli przygniecenia przez jednego z mężczyzn. - A nadejdzie szybciej, niż myślicie.
- O, a to jest ciekawe - Furiel z uśmiechem spojrzał na brata, a potem na tajemniczego grożącego skrzydlatego. - Jaka nauczka, możesz zdradzić?
- Zapamiętacie ją na długo - tylko tyle usłyszał w odpowiedzi.
- Alfary..? - brunet upomniał się o rozwinięcie tematu.
- Też grają w tym rolę - anioł postanowił zdradzić rozmówcom.
Furiel zmarszczył czoło, zastanawiając się na chwilę. Przypomniał sobie treść tej dziwnej przepowiedni i rozmowę, jaka byłą przeprowadzona w salonie, na temat jej analizy. Szybko domyślił się, jaką rolę by miały mieć, więc nie drążył tematu. Nie mniej, szybko przekazał bratu, jak i synom oraz Indiance, drogą telepatyczną, informację, że najpewniej chodzi o porwanie córki jego i Merenven, oraz wykorzystanie mocy Luthien. Obie z tych rzeczy się mu nie podobały. Potem się nad tym będą głębiej zastanawiać, albo znów zadadzą pytanie aniołom. Teraz mała zmiana tematu:
- Powiedzcie mi, gdzie jest wasza marionetka? - Furiel uniósł pytająco brew. - Pozdrowię ją od was! Może nawet przyślę głowę jako podarek.
- Skończmy już ten cyrk - mruknął pod nosem wyklęty. - Mówcie grzecznie co wiecie, a może wrócicie w komplecie - dodał, mierząc anioły morderczym spojrzeniem. - Nie jestem zbyt cierpliwy- uprzedził aż zbyt łagodnym tonem.
- Wam obu należy się nauczka - warknął jeden z aniołów, którzy uniknęli przygniecenia przez jednego z mężczyzn. - A nadejdzie szybciej, niż myślicie.
- O, a to jest ciekawe - Furiel z uśmiechem spojrzał na brata, a potem na tajemniczego grożącego skrzydlatego. - Jaka nauczka, możesz zdradzić?
- Zapamiętacie ją na długo - tylko tyle usłyszał w odpowiedzi.
- Alfary..? - brunet upomniał się o rozwinięcie tematu.
- Też grają w tym rolę - anioł postanowił zdradzić rozmówcom.
Furiel zmarszczył czoło, zastanawiając się na chwilę. Przypomniał sobie treść tej dziwnej przepowiedni i rozmowę, jaka byłą przeprowadzona w salonie, na temat jej analizy. Szybko domyślił się, jaką rolę by miały mieć, więc nie drążył tematu. Nie mniej, szybko przekazał bratu, jak i synom oraz Indiance, drogą telepatyczną, informację, że najpewniej chodzi o porwanie córki jego i Merenven, oraz wykorzystanie mocy Luthien. Obie z tych rzeczy się mu nie podobały. Potem się nad tym będą głębiej zastanawiać, albo znów zadadzą pytanie aniołom. Teraz mała zmiana tematu:
- Powiedzcie mi, gdzie jest wasza marionetka? - Furiel uniósł pytająco brew. - Pozdrowię ją od was! Może nawet przyślę głowę jako podarek.
Re: Sala obrad
Muratowi puściły nerwy w chwili, gdy tylko usłyszał, co mówi ojciec. Jego dłoń docisnęła się mocniej do głowy więźnia sprawiając tym, że na blacie pojawiła się wielka czerwona plama. Wolno wyprostował się i wytarł dłoń w koszulę, przenosząc wzrok na pozostałych.
- Gwarantuję wam, że w taki oto sposób skończy każdy kto zbliży się do alfarek - odparł stanowczym choć spokojnym tonem. - Jeśli którejkolwiek spadnie włos z głowy, znajdę sposób by umilić wam życie.
Lucek widząc poczynania bratanka skrzywił się pod nosem.
- Ouu... Cóż za nieprzyjemny widok. A już myślałem, że się dogadamy - zamruczał, po czym złapał za włosy kobietę, a jego twarz zmieniła się w pierwotną formę. - Będzie zabawa... będzie się działo - dodał, przyciągając ją do siebie i zerkając wymownie na pobratymców. - To jak? Macie ostatnia szansę dopowiedzenia czegokolwiek. Jaki udział biorą w tym alfarki i o jakiej roli mówisz? O co chodzi i co dla nas przygotowaliście? Macie ostatnią szansę na opowiedzenie nam w czym rzecz.
Tobias i Xavjer również się skrzywili. Jednak obaj stali niewzruszeni. Jedynie Xavjer skrzywił się bardziej na widok wuja.
- Pierwszy raz widzę to jego oblicze. Wcześniej tylko oczy mu płonęły, ale nie przyjmował takiej formy.
- Ja już widziałem. Robi tak gdy chce kogoś przestraszyć lub gdy jest na prawdę wkurzony... jak dziś.
- Gwarantuję wam, że w taki oto sposób skończy każdy kto zbliży się do alfarek - odparł stanowczym choć spokojnym tonem. - Jeśli którejkolwiek spadnie włos z głowy, znajdę sposób by umilić wam życie.
Lucek widząc poczynania bratanka skrzywił się pod nosem.
- Ouu... Cóż za nieprzyjemny widok. A już myślałem, że się dogadamy - zamruczał, po czym złapał za włosy kobietę, a jego twarz zmieniła się w pierwotną formę. - Będzie zabawa... będzie się działo - dodał, przyciągając ją do siebie i zerkając wymownie na pobratymców. - To jak? Macie ostatnia szansę dopowiedzenia czegokolwiek. Jaki udział biorą w tym alfarki i o jakiej roli mówisz? O co chodzi i co dla nas przygotowaliście? Macie ostatnią szansę na opowiedzenie nam w czym rzecz.
Tobias i Xavjer również się skrzywili. Jednak obaj stali niewzruszeni. Jedynie Xavjer skrzywił się bardziej na widok wuja.
- Pierwszy raz widzę to jego oblicze. Wcześniej tylko oczy mu płonęły, ale nie przyjmował takiej formy.
- Ja już widziałem. Robi tak gdy chce kogoś przestraszyć lub gdy jest na prawdę wkurzony... jak dziś.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Sala obrad
Shikamaru również mocniej zacisnął rękę na głowie trzymanego przez niego anioła. Nie zrobił jednak tego na tyle silnie, by zabić. Po prostu chciał, by zabolało. Miał też dość tej rozmowy, która nie prowadzić gdziekolwiek. Milej by było, jakby była szybka, prosta a przede wszystkim na temat, a nie lawirowana tuż obok.
- Już nie grajcie takich niedostępnych - zamruczał, pochylając się nad kobietą, a przy tym patrząc na jej pobratymców. - Wy mówicie, my puszczamy i wszyscy będą zadowoleni. Po co tak mącić?
Maya westchnęła cicho i wywróciła oczyma. Co prawda widoki, jakie miała przed nosem, nie zrobiły na niej większego wrażenia, ale lekko skrzywiła się mimowolnie. Co tu kłamać. Nie były one miłe dla nikogo.
- A radziłam: mówcie co wiecie, póki czas - wymamrotała niezadowolona pod nosem, lekko kręcąc głową w dezaprobacie. - Wielkie ego zatkało wam uszy? - zagadnęła, nie mogąc się powstrzymać od kąśliwości.
Właściwie, to w jej głowie widniał chaos. Bo z chęcią wielką by spróbowała wywołać wizję przeszłości, dotykając jednego z aniołów, acz przy tym domyślała się, że wybrali zbyt słabą delegację, by poszło za prosto. Jest to alogiczne, fakt, ale słabe anioły wbrew pozorom znają najwięcej sztuczek. A nawet jeśli nie zrobili tego sami, to zwierzchnicy na pewno zadbali o stosowne zabezpieczenia.
Karel, Magnus i Hamid w osłupieniu obserwowali poczynania brata. Nie raz i dwa widzieli go zdenerwowanego i całego w emocjach, ale nigdy nie czuli przy tym tego, co teraz. Na widok zgniecionej, anielskiej głowy zgodnie skrzywili się z widocznym obrzydzeniem na twarzy. Cale szczęście, że żadnemu nie chciało się zwrócić ostatnio spożywanego posiłku, bo by było znacznie więcej sprzątania.
- Wuj skrywa wiele tajemnic - mruknął pod nosem Hamid.
- Murat i nasz ojciec również - przytaknął na to Karel.
- Jeśli mówisz, że znasz kogoś dobrze, to nie znasz go wcale - Magnus tym razem odwrócił temat, wokół którego i tak krążył.
- Już nie grajcie takich niedostępnych - zamruczał, pochylając się nad kobietą, a przy tym patrząc na jej pobratymców. - Wy mówicie, my puszczamy i wszyscy będą zadowoleni. Po co tak mącić?
Maya westchnęła cicho i wywróciła oczyma. Co prawda widoki, jakie miała przed nosem, nie zrobiły na niej większego wrażenia, ale lekko skrzywiła się mimowolnie. Co tu kłamać. Nie były one miłe dla nikogo.
- A radziłam: mówcie co wiecie, póki czas - wymamrotała niezadowolona pod nosem, lekko kręcąc głową w dezaprobacie. - Wielkie ego zatkało wam uszy? - zagadnęła, nie mogąc się powstrzymać od kąśliwości.
Właściwie, to w jej głowie widniał chaos. Bo z chęcią wielką by spróbowała wywołać wizję przeszłości, dotykając jednego z aniołów, acz przy tym domyślała się, że wybrali zbyt słabą delegację, by poszło za prosto. Jest to alogiczne, fakt, ale słabe anioły wbrew pozorom znają najwięcej sztuczek. A nawet jeśli nie zrobili tego sami, to zwierzchnicy na pewno zadbali o stosowne zabezpieczenia.
Karel, Magnus i Hamid w osłupieniu obserwowali poczynania brata. Nie raz i dwa widzieli go zdenerwowanego i całego w emocjach, ale nigdy nie czuli przy tym tego, co teraz. Na widok zgniecionej, anielskiej głowy zgodnie skrzywili się z widocznym obrzydzeniem na twarzy. Cale szczęście, że żadnemu nie chciało się zwrócić ostatnio spożywanego posiłku, bo by było znacznie więcej sprzątania.
- Wuj skrywa wiele tajemnic - mruknął pod nosem Hamid.
- Murat i nasz ojciec również - przytaknął na to Karel.
- Jeśli mówisz, że znasz kogoś dobrze, to nie znasz go wcale - Magnus tym razem odwrócił temat, wokół którego i tak krążył.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Sala obrad
Anioły nie zareagowały na komentarz Inidnki, mimo że pewnie chciała ich dyskretnie sprowokować. Mieli ważniejsze sprawy na głowie, jak choćby to, że zaczęli tracić ludzi i już na pewno nie wrócą w komplecie na Olimp.
Furiel rozejrzał się po bratu i synach, którzy niemal zgodnie zaostrzyli swoje krępowanie anioła, w niektórych przypadkach wręcz odrobinę za mocno. Uśmiechnął się na to pod nosem, sam miał ochotę coś zrobić skrzydlatemu, który wisiał tuż nad powierzchnią ziemi z zaciśniętymi palcami wyklętego na szyi.
- Mam powtórzyć pytanie? - zagadnął aż nazbyt łagodnym tonem.
- Są ukryci. Nikt tam nie wejdzie. I nikt nie wyjdzie - udzielił odpowiedzi niby nie mówiącej nic, ale dla zgromadzonych mówiącej wiele.
- Oh, wątpicie w moje możliwości? - uśmiechnął się uroczo Furiel.
- Skądże. Wątpimy w to, czy nie będziesz bał się zmierzyć z przeznaczeniem, jakie było ci pisane od tysięcy lat - anioł mruknął z tajemniczym uśmiechem, z lubością obserwując rosnące rozdrażnienie na twarzy Furiela.
- A teraz grzecznie odpowiedzcie na pytanie mojego brata..? - gestem wskazał na Lucifera, którego pytania były doprawdy interesujące.
- Moc w samej mocy. Klucz do uwolnienia, ale i zguby - filozoficznie westchnął jeden z ostałych aniołów. - Cud stworzeia, który mimo że nie powinien istnieć, zagości na tym świecie. Nawet nie wie, jak magiczny będzie to czas...
Furiel, niewiele myśląc, oderwał głowę trzymanego anioła, a potem w szybkim tempie znalazł się przy mówcy. Nie podobał mu się sposób, w jaki wyraża się o elfkach i, jak się zdaje, jego córce i ukochanej. Nawet, jeśli sam do końca nie wie, czy to co czuje jest prawdziwe. Po prostu nie rozumie swoich uczuć, jakimi pała do Merenven. Kiedy tylko znalazł się przed nim, złapał go za szyję i docisnął do stołu.
- Mów! - zagrzmiał brunet, którego oczy, jak i białka, stały się całe czarne.
- Nie ekscytuj się tak - anioł zachował zimną krew. - Elfki nawet nie przeżyją porodu... ba, śmiem wątpić, czy w ogóle donoszą dziecko... - zastanowił się na głos, acz z nutą wredności i teatru w głosie.
W oczach Furiela zagrały mordercze iskierki, po raz któryś podczas tej rozmowy. Nawet nie odczuł tego, jak mięśnie mocniej zaciskają się na oponencie, a to z kolei pociągało za sobą dźwięk gruchotanych kości anioła i łamiącego się z trudem kamiennego blatu stołu.
Furiel rozejrzał się po bratu i synach, którzy niemal zgodnie zaostrzyli swoje krępowanie anioła, w niektórych przypadkach wręcz odrobinę za mocno. Uśmiechnął się na to pod nosem, sam miał ochotę coś zrobić skrzydlatemu, który wisiał tuż nad powierzchnią ziemi z zaciśniętymi palcami wyklętego na szyi.
- Mam powtórzyć pytanie? - zagadnął aż nazbyt łagodnym tonem.
- Są ukryci. Nikt tam nie wejdzie. I nikt nie wyjdzie - udzielił odpowiedzi niby nie mówiącej nic, ale dla zgromadzonych mówiącej wiele.
- Oh, wątpicie w moje możliwości? - uśmiechnął się uroczo Furiel.
- Skądże. Wątpimy w to, czy nie będziesz bał się zmierzyć z przeznaczeniem, jakie było ci pisane od tysięcy lat - anioł mruknął z tajemniczym uśmiechem, z lubością obserwując rosnące rozdrażnienie na twarzy Furiela.
- A teraz grzecznie odpowiedzcie na pytanie mojego brata..? - gestem wskazał na Lucifera, którego pytania były doprawdy interesujące.
- Moc w samej mocy. Klucz do uwolnienia, ale i zguby - filozoficznie westchnął jeden z ostałych aniołów. - Cud stworzeia, który mimo że nie powinien istnieć, zagości na tym świecie. Nawet nie wie, jak magiczny będzie to czas...
Furiel, niewiele myśląc, oderwał głowę trzymanego anioła, a potem w szybkim tempie znalazł się przy mówcy. Nie podobał mu się sposób, w jaki wyraża się o elfkach i, jak się zdaje, jego córce i ukochanej. Nawet, jeśli sam do końca nie wie, czy to co czuje jest prawdziwe. Po prostu nie rozumie swoich uczuć, jakimi pała do Merenven. Kiedy tylko znalazł się przed nim, złapał go za szyję i docisnął do stołu.
- Mów! - zagrzmiał brunet, którego oczy, jak i białka, stały się całe czarne.
- Nie ekscytuj się tak - anioł zachował zimną krew. - Elfki nawet nie przeżyją porodu... ba, śmiem wątpić, czy w ogóle donoszą dziecko... - zastanowił się na głos, acz z nutą wredności i teatru w głosie.
W oczach Furiela zagrały mordercze iskierki, po raz któryś podczas tej rozmowy. Nawet nie odczuł tego, jak mięśnie mocniej zaciskają się na oponencie, a to z kolei pociągało za sobą dźwięk gruchotanych kości anioła i łamiącego się z trudem kamiennego blatu stołu.
Re: Sala obrad
Murat słuchał z uwagą, nie kryjąc rozdrażnienia. PO chwili usiadł za stołem i wbił rozgniewane spojrzenie w pozostałych przybyszy.
- Czy możecie jaśniej? Nie potraficie powiedzieć jednego słowa w sposób zrozumiały? I co wy z tymi dziećmi? O jakich ciążach mówicie? - spytał, krzywiąc się pod nosem.
Lucek również wbił spojrzenie w postaci przed sobą i z impetem puścił kobietę, potrącając ją w kierunku tych, z którymi przyszła.
- Wydaje mi się? Czy obecność tych niewinnych duszyczek z wami spokrewnionych jest wam wysoce nie na rękę? - Zaśmiał się perliście, przechylając lekko głowę na bok. - Boicie się... boicie się, że te dziewuchy pokrzyżują wam plany. Próbujecie zmienić bieg wydarzeń... nie wiecie, że przeznaczenia nie da się zmienić? Że walczycie z wiatrakami? Kim chcielibyście zastąpić Furiela? Zachłanną i pazerną na władzę wiedźmą? Sądziłem, że macie więcej oleju w główkach, ale jednak wy tam macie pusto.
Tobias z Xavjerem uśmiechnęli się pod nosem, choć obaj nasłuchiwali rozmowy z największą uwagą.
- Ciekawe... wuj chyba ich przejrzał - szepnął Tobias.
- Ja jestem ciekawy odpowiedzi... zwłaszcza na pytanie Murata. Znasz tę przepowiednię?
- Coś gdzieś obiło mi się o uszy, ale raczej wszyscy odebrali to jako nietrafiony głupi żart. Steki bzdur. Uwierzyłbyś gdybyś usłyszał coś takiego?
- Czy możecie jaśniej? Nie potraficie powiedzieć jednego słowa w sposób zrozumiały? I co wy z tymi dziećmi? O jakich ciążach mówicie? - spytał, krzywiąc się pod nosem.
Lucek również wbił spojrzenie w postaci przed sobą i z impetem puścił kobietę, potrącając ją w kierunku tych, z którymi przyszła.
- Wydaje mi się? Czy obecność tych niewinnych duszyczek z wami spokrewnionych jest wam wysoce nie na rękę? - Zaśmiał się perliście, przechylając lekko głowę na bok. - Boicie się... boicie się, że te dziewuchy pokrzyżują wam plany. Próbujecie zmienić bieg wydarzeń... nie wiecie, że przeznaczenia nie da się zmienić? Że walczycie z wiatrakami? Kim chcielibyście zastąpić Furiela? Zachłanną i pazerną na władzę wiedźmą? Sądziłem, że macie więcej oleju w główkach, ale jednak wy tam macie pusto.
Tobias z Xavjerem uśmiechnęli się pod nosem, choć obaj nasłuchiwali rozmowy z największą uwagą.
- Ciekawe... wuj chyba ich przejrzał - szepnął Tobias.
- Ja jestem ciekawy odpowiedzi... zwłaszcza na pytanie Murata. Znasz tę przepowiednię?
- Coś gdzieś obiło mi się o uszy, ale raczej wszyscy odebrali to jako nietrafiony głupi żart. Steki bzdur. Uwierzyłbyś gdybyś usłyszał coś takiego?
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Sala obrad
Shikamaru wywrócił oczyma, ale widząc że wuj i brat już puszczają swoje ofiary i w miarę się uspokajają, o ile to spokojem można nazwać, poszedł w ich ślady. Puścił więc anioła, popychając go lekko w stronę jego pobratymców. Bez słowa usiadł z powrotem na swoim miejscu, bacznie obserwując przeciwną stronę tej rozmowy. W milczeniu analizował to, co przekazują im rozmówcy, a było to o tyle ciekawe, że nawet Japończyk mało co z tego rozumiał, a przynajmniej nie potrafił wyciągnąć jasnych wniosków, którymi mogliby się kierować. Podparł głowę ręką, kątem oka zerkając na Indiankę, która siedziała tuż obok niego z zamyśloną twarzą, również nie reagując i jedynie myśląc nad całym tym cyrkiem, lub jak inaczej nazwać obecną sytuację.
- Gdzie się chowa ta ciota? - po chwili namysłu Shikamaru ponowił pytanie.
- Co kilka głów to nie jedna - powiedział pod nosem, ni to do siebie ni do braci, Karel, podpierając głowę na ramieniu. - Acz czasem jedna wystarczy - dodał, patrząc zaciekawiony na reakcję aniołów.
- Jak jest pojemna za kilka, to w zupełności - poparł Magnus.
- Ciekawie zaczynają mówić - Karel z uroczym uśmiechem przechylił głowę.
- Jak którykolwiek z aniołów przeżyje tę rozmowę po przekazaniu takich informacji, to uznam to za cud nad cudami - mruknął Hamid. - Jak nie zabiją ich oni, to wyższe anioły ich wyręczą.
- Niezaprzeczalne - potaknął Magnus beznamiętnie.
- Gdzie się chowa ta ciota? - po chwili namysłu Shikamaru ponowił pytanie.
- Co kilka głów to nie jedna - powiedział pod nosem, ni to do siebie ni do braci, Karel, podpierając głowę na ramieniu. - Acz czasem jedna wystarczy - dodał, patrząc zaciekawiony na reakcję aniołów.
- Jak jest pojemna za kilka, to w zupełności - poparł Magnus.
- Ciekawie zaczynają mówić - Karel z uroczym uśmiechem przechylił głowę.
- Jak którykolwiek z aniołów przeżyje tę rozmowę po przekazaniu takich informacji, to uznam to za cud nad cudami - mruknął Hamid. - Jak nie zabiją ich oni, to wyższe anioły ich wyręczą.
- Niezaprzeczalne - potaknął Magnus beznamiętnie.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Sala obrad
- Jeśli się nie mylę, chodzi o ciąże Merenven i Luthien - przekazał telepatycznie synom i bratu. - W teorii, Merenven nie powinna mieć dziecka, nie ze mną. Więc jest cudem który nie ma prawa się stać. Z kolei w przypadku porodu, naczynie w postaci Luthien, jest słabsze, a moc może szybciej się wydostać - dodał, zastanawiając się przy tym czy dobrze kombinuje w interpretacji.
W tym czasie przysłuchiwał się rozmowie między bratem a aniołami. Skrzydlaty stojący najbliżej braci zaperzył się, że Lucifer źle myśli i że to wcale nie jest ich plan, na co Furiel jedynie zaśmiał się pod nosem i nie mogąc się powstrzymać, odniósł się do komentarza brata:
- Czyli nic się nie zmieniło - tymi słowami Furiel skomentował wypowiedź brata, że w głowach aniołów jest najpewniej pusta skorupa. - Jaka szkoda - udał teatralny smutek, że nie da się już w tym sposobie im chyba pomóc.
Anioły nic sobie z tej szybkiej wymiany zdań między braćmi nie robiły. Jedynie przybliżyły się do siebie, przeformowując swoje szeregi i szybko ustalając między sobą taktykę. Nie chciały wrócić z niczym i bez dobrych wieści. Dobrych zdaniem wyżej postawionych skrzydlatych rzecz jasna.
- Oh, dajcie spokój i nie tchórzcie. Miejcie jaja nie jajecznicę i mówcie co wam na sercu leży, zanim wam te serca wyrwiemy... - pogonił ich wyklęty.
- Nigdy jej nie znajdziecie - odpowiedział jeden z aniołów.
- Okej, wyzwanie zaakceptowane - uśmiechnął się uroczo brunet. - I tak chyba trzeba wykarczować las, bo za szybko się rozrasta... - dodał, wzruszając ramionami jakby nigdy nic i jakby nic go nie ruszało.
- Nie dosięgniecie jej. Zna wasze sztuczki - upierał się anioł.
- Aż tak przewidywalni jesteśmy? - czarnooki zagadnął upadłego.
W tym czasie przysłuchiwał się rozmowie między bratem a aniołami. Skrzydlaty stojący najbliżej braci zaperzył się, że Lucifer źle myśli i że to wcale nie jest ich plan, na co Furiel jedynie zaśmiał się pod nosem i nie mogąc się powstrzymać, odniósł się do komentarza brata:
- Czyli nic się nie zmieniło - tymi słowami Furiel skomentował wypowiedź brata, że w głowach aniołów jest najpewniej pusta skorupa. - Jaka szkoda - udał teatralny smutek, że nie da się już w tym sposobie im chyba pomóc.
Anioły nic sobie z tej szybkiej wymiany zdań między braćmi nie robiły. Jedynie przybliżyły się do siebie, przeformowując swoje szeregi i szybko ustalając między sobą taktykę. Nie chciały wrócić z niczym i bez dobrych wieści. Dobrych zdaniem wyżej postawionych skrzydlatych rzecz jasna.
- Oh, dajcie spokój i nie tchórzcie. Miejcie jaja nie jajecznicę i mówcie co wam na sercu leży, zanim wam te serca wyrwiemy... - pogonił ich wyklęty.
- Nigdy jej nie znajdziecie - odpowiedział jeden z aniołów.
- Okej, wyzwanie zaakceptowane - uśmiechnął się uroczo brunet. - I tak chyba trzeba wykarczować las, bo za szybko się rozrasta... - dodał, wzruszając ramionami jakby nigdy nic i jakby nic go nie ruszało.
- Nie dosięgniecie jej. Zna wasze sztuczki - upierał się anioł.
- Aż tak przewidywalni jesteśmy? - czarnooki zagadnął upadłego.
Re: Sala obrad
- Ta rozmowa nie ma sensu - mruknął Lucek, przyjmując na powrót swoją poprzednią postać. - Szkoda marnotrawić czas. Przecież i tak wiemy gdzie jest ta kobieta - dodał, wzruszając ramionami i poprawiając garnitur. Mimochodem obwąchał się, a na jego twarzy pojawił się grymas. - Och... ubrania przeszły mi jej zapachem. Kończmy tą farsę, bo muszę się wykąpać.
Murat zmarszczył czoło, przez chwilę się pogrążając się w myślach. Uśmiechnął się tajemniczo i nie spuszczając z oczu pozostałych aniołów, pokręcił w niedowierzaniu głową.
- Otóż to - zamruczał, lecz w tym delikatnym barytonie, wyraźnie przebijała nutka wrogości, tajemniczości i pewności siebie. - Osobiście odeślę wam jej truchło, kiedy skończymy.
- Swoją drogą... - nagle wtrącił się Lucek, wolno pocierając podbródek. - Ciekawi mnie góra Olimu wie co knujecie? Fakt, że zawsze kontaktujemy się tylko z wami, jest co najmniej irytujący. Co na to starsi? A może powinienem kogoś wysłać w ich stronę by z nimi pogadał hmm? Wiecie, że mam takową możliwość - dodał, jednak na jego twarzy pojawił się grymas.
- Nie musisz schodzić do podziemi... zrobisz to kiedy będzie to ostateczna koniecznością - odparł Murat. - Nie widzisz, że właśnie o to im chodzi?
Lucek zamyślił się wpatrując się w anioły spod zmrużonych powiek. Milczał.
- Hmmm... robi się ciekawie. Kanalie nic konkretnego nie mówią i pewnie wyjdziemy stąd bez konkretnych informacji - odparł Tobias.
- Ot takie pierdolenie o Szopenie. Ni w gruszkę ni w pietruszkę - dodał Xavjer. - Zdaje się, że oni też sa bez planu, lub wymyka im się to spod kontroli. Ja póki co widząc to odnoszę wrażenie, że sami są w czarnej dupie i gówno widzą bo nie wspomnę o tym, że wiedzą też.
- Trafnie ujęte.
Murat zmarszczył czoło, przez chwilę się pogrążając się w myślach. Uśmiechnął się tajemniczo i nie spuszczając z oczu pozostałych aniołów, pokręcił w niedowierzaniu głową.
- Otóż to - zamruczał, lecz w tym delikatnym barytonie, wyraźnie przebijała nutka wrogości, tajemniczości i pewności siebie. - Osobiście odeślę wam jej truchło, kiedy skończymy.
- Swoją drogą... - nagle wtrącił się Lucek, wolno pocierając podbródek. - Ciekawi mnie góra Olimu wie co knujecie? Fakt, że zawsze kontaktujemy się tylko z wami, jest co najmniej irytujący. Co na to starsi? A może powinienem kogoś wysłać w ich stronę by z nimi pogadał hmm? Wiecie, że mam takową możliwość - dodał, jednak na jego twarzy pojawił się grymas.
- Nie musisz schodzić do podziemi... zrobisz to kiedy będzie to ostateczna koniecznością - odparł Murat. - Nie widzisz, że właśnie o to im chodzi?
Lucek zamyślił się wpatrując się w anioły spod zmrużonych powiek. Milczał.
- Hmmm... robi się ciekawie. Kanalie nic konkretnego nie mówią i pewnie wyjdziemy stąd bez konkretnych informacji - odparł Tobias.
- Ot takie pierdolenie o Szopenie. Ni w gruszkę ni w pietruszkę - dodał Xavjer. - Zdaje się, że oni też sa bez planu, lub wymyka im się to spod kontroli. Ja póki co widząc to odnoszę wrażenie, że sami są w czarnej dupie i gówno widzą bo nie wspomnę o tym, że wiedzą też.
- Trafnie ujęte.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Sala obrad
Indianka z Japończykiem nie odezwali się ani słowem. Nie wtrącali się w tę wymianę zdań, bo ani nie czuli takiej potrzeby, ani nie byli o to poproszeni. Nie mieli też tego za złe, bo to daje im swobodę przepływu myśli i swobodnej analizy ze zdrowymi myślami. Nie czuli potrzeby komentowania, acz gdy anioły posyłały sobie zerki, jednak się odezwali, bo nie mogli się od tego powstrzymać:
- Chyba nic więcej już nie powiedzą - skomentowała jedynie brunetka, zakładając nogę na nogę i zerkając na anioły, jakby szukała odpowiedzi.
- To takie upierdliwe... - wymamrotał pod nosem Japończyk. - Tyle zachodu po nic. Plus, że mają osłabione szeregi... - podniósł nogę, by nie ubrudzić się ściekającą krwią i podobnie jak wuj, lekko się na to skrzywił.
- Ostatnia szansa... - Indianka uniosła wyzywająco brew, patrząc się przy tym na anioły zachęcająco do większej ilości zwierzeń.
- Omijają temat. Widać rozwiązanie jest albo blisko, albo nawet o krok się do niego nie zbliżyliśmy, Stawiam na pierwsza opcję - westchnął cicho Karel, przechylając głowę lekko w bok, patrząc na scenkę.
- I tak coś dali, nawet jak wskazówki warte tyle co nic - mruknął Magnus, bawiąc się wyjętą z kieszeni monetą.
- Niech nie myślą, że im za to będziemy dziękować - pokrzywił się Karel, łapiąc rzucaną przez brata monetę w locie. - Jedyne co umieją robić, to grać na nerwach - warknął, mając wielką chęć wykończyć gości.
Hamid skomentował to, żeby się uspokoił bo anioły najwyraźniej na to czekają. Magnus wzruszył ramionami, i dodał komentarz, iż i tak ich nie dosięgną z tego miejsca, a bliżej też nie mogą podejść.
- I tak ta rozmowa dobiega końca - Czech, chcąc czy też nie, podporządkował się do porad braci i szybko doprowadził się do porządku.
- Chyba nic więcej już nie powiedzą - skomentowała jedynie brunetka, zakładając nogę na nogę i zerkając na anioły, jakby szukała odpowiedzi.
- To takie upierdliwe... - wymamrotał pod nosem Japończyk. - Tyle zachodu po nic. Plus, że mają osłabione szeregi... - podniósł nogę, by nie ubrudzić się ściekającą krwią i podobnie jak wuj, lekko się na to skrzywił.
- Ostatnia szansa... - Indianka uniosła wyzywająco brew, patrząc się przy tym na anioły zachęcająco do większej ilości zwierzeń.
- Omijają temat. Widać rozwiązanie jest albo blisko, albo nawet o krok się do niego nie zbliżyliśmy, Stawiam na pierwsza opcję - westchnął cicho Karel, przechylając głowę lekko w bok, patrząc na scenkę.
- I tak coś dali, nawet jak wskazówki warte tyle co nic - mruknął Magnus, bawiąc się wyjętą z kieszeni monetą.
- Niech nie myślą, że im za to będziemy dziękować - pokrzywił się Karel, łapiąc rzucaną przez brata monetę w locie. - Jedyne co umieją robić, to grać na nerwach - warknął, mając wielką chęć wykończyć gości.
Hamid skomentował to, żeby się uspokoił bo anioły najwyraźniej na to czekają. Magnus wzruszył ramionami, i dodał komentarz, iż i tak ich nie dosięgną z tego miejsca, a bliżej też nie mogą podejść.
- I tak ta rozmowa dobiega końca - Czech, chcąc czy też nie, podporządkował się do porad braci i szybko doprowadził się do porządku.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Strona 1 z 3
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|