14 kwietnia 2016; Czwartek.
Ranek; 19 stopni.
Po okropnej nocy, poranek zapowiada się pięknie. Słońce, z rzadka przysłaniane przez puszyste chmury, zwiastują piękny dzień i widoczność tęczy.
| Wyklęty admin Moon admin Near admin |
Sesja!
Polowanie na czarownicę!
Cała wyspa!
Trwa!
Komnata 7.
3 posters
Strona 9 z 10
Strona 9 z 10 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
Komnata 7.
First topic message reminder :
Ostatnio zmieniony przez Wyklęty dnia Sro Paź 19, 2016 7:52 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: Komnata 7.
Widząc że brunet wrócił do komnaty, Luthien również wstała mimowolnie, idąc w ślad Merenven. Czuła przed nim respekt i szacunek, nawet jak domyślała się, że Furielowi na tym nie zależy.
- Na rozmowie - uzupełniła odpowiedź kobiety. - I trochę na wspominkach - lekko się uśmiechnęła pod nosem, zerkają kątem oka na Meri.
- Na rozmowie - uzupełniła odpowiedź kobiety. - I trochę na wspominkach - lekko się uśmiechnęła pod nosem, zerkają kątem oka na Meri.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Komnata 7.
- Nie musiałyście wstawać... usiądźcie i czujcie się jak u siebie - lekko uśmiechnął się do kobiet, podchodząc bliżej. - Cieszę się, że się polubiłyście - dodał, widząc po elfkach, że rozmowa nie była niemiła, a wręcz przyjemna.
Czuł baczne spojrzenie Merenven, czuł również, że oczy kobiety widzą znacznie więcej, niż by chciał pokazywać. Nie mniej, nie bronił się przed tym. Szczerość to podstawa relacji, a poza tym, nie chciał ukrywać niczego przed Merenven.
Czuł baczne spojrzenie Merenven, czuł również, że oczy kobiety widzą znacznie więcej, niż by chciał pokazywać. Nie mniej, nie bronił się przed tym. Szczerość to podstawa relacji, a poza tym, nie chciał ukrywać niczego przed Merenven.
Re: Komnata 7.
Merenven milczała, jedynie przyglądając się Furielowi. Miała mieszane uczucia i czuła się lekko poddenerwowana. Słowa Luthien docierały do niej jakby z oddali. Wpadały do jednego ucha i natychmiast wypadały drugim, a w jej głowie kłębiło się milion stwierdzeń, że coś poszło nie tak, że dzieje się coś złego i że to jej wina.
- Jak poszła rozmowa? - spytała, nerwowo przełykając ślinę. Usiadła, gdyż czuła jak z każdą chwilą jej kolana robią się coraz bardziej miękkie.
- Jak poszła rozmowa? - spytała, nerwowo przełykając ślinę. Usiadła, gdyż czuła jak z każdą chwilą jej kolana robią się coraz bardziej miękkie.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Luthien nie odezwała się ani słowem, bo nawet nie wiedziała, co miałaby powiedzieć. Nie chciała też wtrącać się w rozmowę między aniołem a elfką. Za poleceniem wyklętego jedynie usiadła z powrotem na swoim miejscu, zerkając na niego badawczo. Wolała nie wtykać nosa tam, gdzie być może jej nie chcą. Cierpliwie czekała na odpowiedź, zerkając na bruneta pytająco, zaś na Merenven zmartwionym spojrzeniem.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Komnata 7.
Furiel, nim odpowiedział cokolwiek na pytanie Merenven, westchnął cicho. Przetarł twarz dłonią, potem podszedł bliżej i usiadł na najbliższym elfkom wolnym miejscu. Nie wiedział, jak ubrać w słowa to, co się tam działo, a przy tym nie chciał im kłamać.
- Rozmowa była... ciężka - odpowiedział, zerkając po elfkach. - Rozmówcy nie chcieli współpracować. Musimy was chronić... jak na złość raczej domyślają się, że jesteście już na Świecie Wyklętych, co mi się ni jak nie podoba - westchnął cicho pod nosem. - Nie dowiedzieliśmy się niczego nowego... nie powiedzieli nic istotnego.
- Rozmowa była... ciężka - odpowiedział, zerkając po elfkach. - Rozmówcy nie chcieli współpracować. Musimy was chronić... jak na złość raczej domyślają się, że jesteście już na Świecie Wyklętych, co mi się ni jak nie podoba - westchnął cicho pod nosem. - Nie dowiedzieliśmy się niczego nowego... nie powiedzieli nic istotnego.
Re: Komnata 7.
Merenven czułajak serce podchodzi jej do gardła.
- Wcale nie musicie nas chronić. Gdzie tak jest napisane? I jednak chodzi o nas? - Znów zadała pytanie nie spuszczając z oczu Furiela. - Jeśli to przeze mnie to lepiej będzie jak odejdę z tego miejsca. Nie chcę żeby ktoś przeze mnie miał tu kłopoty.
- Wcale nie musicie nas chronić. Gdzie tak jest napisane? I jednak chodzi o nas? - Znów zadała pytanie nie spuszczając z oczu Furiela. - Jeśli to przeze mnie to lepiej będzie jak odejdę z tego miejsca. Nie chcę żeby ktoś przeze mnie miał tu kłopoty.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Słowa wyklętego spadły na elfki jak grom z jasnego nieba. Przedstawiciele rasy, do jakich należą kobiety zawsze miały pod górkę, ale tym razem Turczynka czuła, że to coś więcej, niż jakaś wiedźma, która je wyniuchała.
- Przed czym musicie nas chronić? - zapytała Luthien, zerkając na Furiela pytająco. - Co na nas czyha? - dociekała elfka. Zerknęła na Meri i cicho westchnęła. - To nie twoja wina. Na pewno jest wyjście z tej sytuacji -próbowała ją pocieszyć.
- Przed czym musicie nas chronić? - zapytała Luthien, zerkając na Furiela pytająco. - Co na nas czyha? - dociekała elfka. Zerknęła na Meri i cicho westchnęła. - To nie twoja wina. Na pewno jest wyjście z tej sytuacji -próbowała ją pocieszyć.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Komnata 7.
- To nie jest twoja wina, Merenevn. To nie jest niczyja wina, chyba że moja i polityki moich skrzydlatych braci - wymamrotał pod nosem, nie kryjąc nawet swojej irytacji. - I nigdzie nie idziesz, bynajmniej nie bez eskorty i mojej wiedzy - dodał, zerkając na elfkę spojrzeniem łagodnym ale stanowczym.
Tyle powiedział do elfki, która pobudziła do bicia jego skamieniałe serce. Nie chciał, by się zadręczała, a już na pewno nie chciał, by uciekała. A jednym z jego najgorszych lęków było to, że kobieta się go boi. Tego również i nie chciał.
- Będę z wami szczery, bo i tak nie ma co kłamać - postanowił się zwierzyć, a nim podjął, przesunął jeszcze dłonią po twarzy. - Na mnie i mojego brata czyhają anioły i Olimp. Wy macie zagwarantować nasze zwycięstwo. Tak naprawdę, boją się oni was bardziej, niż my obawiamy się ich... zwłaszcza ciebie - spojrzał na Merenevn. - Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, jeśli znów pokocham kobietę, jeśli w moim sercu znowu zakiełkuje miłość, będzie to oznaczać, że moja "kara", którą na mnie zesłali, dobiegła końca i nie będę już im w żaden sposób podporządkowany.
Tyle powiedział do elfki, która pobudziła do bicia jego skamieniałe serce. Nie chciał, by się zadręczała, a już na pewno nie chciał, by uciekała. A jednym z jego najgorszych lęków było to, że kobieta się go boi. Tego również i nie chciał.
- Będę z wami szczery, bo i tak nie ma co kłamać - postanowił się zwierzyć, a nim podjął, przesunął jeszcze dłonią po twarzy. - Na mnie i mojego brata czyhają anioły i Olimp. Wy macie zagwarantować nasze zwycięstwo. Tak naprawdę, boją się oni was bardziej, niż my obawiamy się ich... zwłaszcza ciebie - spojrzał na Merenevn. - Jeśli pamięć mnie nie zawodzi, jeśli znów pokocham kobietę, jeśli w moim sercu znowu zakiełkuje miłość, będzie to oznaczać, że moja "kara", którą na mnie zesłali, dobiegła końca i nie będę już im w żaden sposób podporządkowany.
Re: Komnata 7.
Merenven przełknęła nerwowo ślinę czując jak głos grzęźnie jej głęboko w gardle.
Nie wiedziała co powiedzieć i mimo iż rozumiała co mówił, nie do końca rozumiała o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.
- Co idzie za tym, że nie będziesz im podporządkowany? Kim jest osoba która na nas poluje? Czemu tak bardzo boją się, że nie będziesz im służył? I o co tak właściwie w tym wszystkim chodzi? To kto w końcu na ciebie się zastawił? Wiedźma czy Olimp? Kto chce twojego upadku?
Nie wiedziała co powiedzieć i mimo iż rozumiała co mówił, nie do końca rozumiała o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi.
- Co idzie za tym, że nie będziesz im podporządkowany? Kim jest osoba która na nas poluje? Czemu tak bardzo boją się, że nie będziesz im służył? I o co tak właściwie w tym wszystkim chodzi? To kto w końcu na ciebie się zastawił? Wiedźma czy Olimp? Kto chce twojego upadku?
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Elfka wysłuchała z uwagą słów Furiela. Starała się je zrozumieć najlepiej jak tylko potrafi. Zerknęła też na Merenven. Czuła się na swój sposób za nią odpowiedzialna, więc była gotowa jej pomóc czy pocieszyć, o ile by była potrzeba. Albo po prostu porozmawiać potem na spokojnie, by sobie to poukładały. Jedna rzecz tylko nie dawała jej spokoju. Nie mogła się powstrzymać, i zadała pytanie:
- Że niby jak mamy zagwarantować wasze zwycięstwo? - zagadnęła Luthien, zerkając ciut podejrzliwym spojrzeniem na Furiela.
- Że niby jak mamy zagwarantować wasze zwycięstwo? - zagadnęła Luthien, zerkając ciut podejrzliwym spojrzeniem na Furiela.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Komnata 7.
- Że nie będę musiał się ich słuchać. Że będę miał całkowite pole manewru, jeśli chodzi o ten świat. No a przede wszystkim, że moje zdanie na temat tego świata będzie parokroć ważniejsze - odpowiedział Merenven na jej pytanie. - Cały ten cyrk opracował Olimp, ale do pomocy zaprosili potężny sabat - dodał, wyjaśniając drugie, a potem spojrzał niepewnie na Luthien. - Z góry mówię: nie zrozumcie mnie źle, i do niczego was nie zmuszam - chwilę zamyślił się nad odpowiedzią. - Wasze dzieci. Mój potomek i potomek mojego najstarszego syna. Moment ich narodzin będzie okraszony potężną magią, a sam fakt że... być może... się pojawią będzie zakrawać o cud, w który wątpi Olimp.
Re: Komnata 7.
<---------- Pub / Murat
Merenven uśmiechnęła się pod nosem i przecząco pokręciła głową.
- To niemożliwe - odparła. - Przecież ja nie mogę mieć potomstwa. Już to mówiłam - odparła wstając z miejsca. - O jakich wy narodzinach mówicie. Oczywiście tobie Luthien życzę wszystkiego najlepszego, ale mnie ta rozmowa kompletnie nie dotyczy - dodała, wychodząc na balkon. Było jej duszno i była poirytowana. Chciało się jej śmiać i płakać zarazem, bo mowa o dziecku... jej dziecku była tak bardzo abstrakcyjna, że nie mogła powstrzymać się od wybuchu płaczu. W pewnej chwili usłyszała pod sobą głośny trzepot skrzydeł, a tuż spod tarasu wyłonił się Murat, który miękko osiadł tuż za palisadą. Spojrzał na nią, po czym zerknął we wnętrze komnaty.
- Coś się stało?- spytał nawet nie próbując ukryć lekkiego poddenerwowania.
Meri jedynie przecząco pokręciła głową.
Wolnym krokiem wszedł do komnaty i rozejrzał się wokół.
- Znaleźliśmy Vanessę, jutro przed południem ma się tu zjawić - odparł, przenosząc wzrok na Luthien. - Co się stało? Czemu macie takie grobowe miny?
Merenven uśmiechnęła się pod nosem i przecząco pokręciła głową.
- To niemożliwe - odparła. - Przecież ja nie mogę mieć potomstwa. Już to mówiłam - odparła wstając z miejsca. - O jakich wy narodzinach mówicie. Oczywiście tobie Luthien życzę wszystkiego najlepszego, ale mnie ta rozmowa kompletnie nie dotyczy - dodała, wychodząc na balkon. Było jej duszno i była poirytowana. Chciało się jej śmiać i płakać zarazem, bo mowa o dziecku... jej dziecku była tak bardzo abstrakcyjna, że nie mogła powstrzymać się od wybuchu płaczu. W pewnej chwili usłyszała pod sobą głośny trzepot skrzydeł, a tuż spod tarasu wyłonił się Murat, który miękko osiadł tuż za palisadą. Spojrzał na nią, po czym zerknął we wnętrze komnaty.
- Coś się stało?- spytał nawet nie próbując ukryć lekkiego poddenerwowania.
Meri jedynie przecząco pokręciła głową.
Wolnym krokiem wszedł do komnaty i rozejrzał się wokół.
- Znaleźliśmy Vanessę, jutro przed południem ma się tu zjawić - odparł, przenosząc wzrok na Luthien. - Co się stało? Czemu macie takie grobowe miny?
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Luthien zerknęła na wychodzącą elfkę. Wiedziała, że potrzeba jej czasu, by się oswoić z tym wszystkim i że ostatnio się dużo w jej życiu dzieje. Westchnęła cicho, sama musiała to wszystko sobie uporządkować w głowie, a to nie było proste.
- To... - nawet nie wiedziała, jak miałaby to skomentować. - To prawda? - zerknęła na Furiela, oczekując jakichś większych wyjaśnień.
Nie doczekała się ich. Podobnie jak Luthien, usłyszała trzepot skrzydeł. Wyjrzała za okno, gdzie szybko wyłapała sylwetkę Murata. W milczeniu czekała, jak szybko porozmawia z Merenven, a potem wejdzie do nich. Nie skomentowała słów o Vanessie, ale pytanie czy nic się nie dzieje już tak:
- Nic się nie dzieje - odpowiedziała z lekkim, nieco wymuszonym uśmiechem.
- To... - nawet nie wiedziała, jak miałaby to skomentować. - To prawda? - zerknęła na Furiela, oczekując jakichś większych wyjaśnień.
Nie doczekała się ich. Podobnie jak Luthien, usłyszała trzepot skrzydeł. Wyjrzała za okno, gdzie szybko wyłapała sylwetkę Murata. W milczeniu czekała, jak szybko porozmawia z Merenven, a potem wejdzie do nich. Nie skomentowała słów o Vanessie, ale pytanie czy nic się nie dzieje już tak:
- Nic się nie dzieje - odpowiedziała z lekkim, nieco wymuszonym uśmiechem.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Komnata 7.
Nim Murat przyleciał, skinął głową do Luthien. Musiał przecież potwierdzić coś, co jest prawdą. Potem jednak westchnął cicho, nasłuchując skrzydeł araba. Powitał go skinieniem głowy, a potem wysłuchał.
- Dobrze. Mniemy nadzieję, że uda się zaradzić problemom, póki nie są zbyt duże - skinął głową na znak, że cieszy się, iż znaleźli Vanessę. - Nakreśliłem paniom sytuację - cicho westchnął w odpowiedzi na pytanie syna, a potem zerknął na Merenven. - Przepraszam - wstał ze swojego miejsca.
Mijając syna wyszedł na balkon, a potem wolnym krokiem podszedł do elfki. Widział, jak buzują z niej emocje i nie do końca się mu podobało.
- Moja droga... - zaczął, nie wiedząc nawet jak mówić. - Uleczyłem cię. Kiedy Magnus cię przyniósł, on wyleczył tylko to, co sam uczynił. Ja wyleczyłem cię pod każdym kontem. Nie mniej, powtórzę, nie chcę cię do niczego zmuszać - przetarł twarz dłonią, a w jego spojrzeniu widać było odrobinę stresu, bo bał się reakcji kobiety.
- Dobrze. Mniemy nadzieję, że uda się zaradzić problemom, póki nie są zbyt duże - skinął głową na znak, że cieszy się, iż znaleźli Vanessę. - Nakreśliłem paniom sytuację - cicho westchnął w odpowiedzi na pytanie syna, a potem zerknął na Merenven. - Przepraszam - wstał ze swojego miejsca.
Mijając syna wyszedł na balkon, a potem wolnym krokiem podszedł do elfki. Widział, jak buzują z niej emocje i nie do końca się mu podobało.
- Moja droga... - zaczął, nie wiedząc nawet jak mówić. - Uleczyłem cię. Kiedy Magnus cię przyniósł, on wyleczył tylko to, co sam uczynił. Ja wyleczyłem cię pod każdym kontem. Nie mniej, powtórzę, nie chcę cię do niczego zmuszać - przetarł twarz dłonią, a w jego spojrzeniu widać było odrobinę stresu, bo bał się reakcji kobiety.
Re: Komnata 7.
Słowa Furiela dochodziły do niej jednak z trudem docierały do podświadomości. Lekko zmarszczyła czoło. Nie wiedziała jak się ustosunkować do jego słów.
Spojrzała na niego. Przez chwilę nie wiedząc co ma powiedzieć.
- Nie sądziłam, że jest to możliwe - odparła cicho, czując jak na jej twarzy pojawia się rumieniec. - Wybacz, ale muszę sobie to wszystko poukładać. To trudne, choć trudnym nie powinno być. Jednak ja mam mętlik w głowie.
Murat usiadł na jednym z foteli i wbił wzrok w drobną elfkę. Przez chwilę milczał.
- Nadal nie chce tu być... - mruknął, na krótką chwilę zerkając w kierunku tarasu. - A ty? Ty też masz z tym problem Luthien?
Spojrzała na niego. Przez chwilę nie wiedząc co ma powiedzieć.
- Nie sądziłam, że jest to możliwe - odparła cicho, czując jak na jej twarzy pojawia się rumieniec. - Wybacz, ale muszę sobie to wszystko poukładać. To trudne, choć trudnym nie powinno być. Jednak ja mam mętlik w głowie.
Murat usiadł na jednym z foteli i wbił wzrok w drobną elfkę. Przez chwilę milczał.
- Nadal nie chce tu być... - mruknął, na krótką chwilę zerkając w kierunku tarasu. - A ty? Ty też masz z tym problem Luthien?
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Luthien mimowolnie zaczęła nasłuchiwać rozmowy Merenven z wyklętym, ale szybko tego zaprzestała. Nie mniej, zerknęła raz czy dwa na nich, ot z ciekawości jak im się rozmawia. Wierzyła że będzie dobrze. Potem zerknęła na Murata, do którego lekko się uśmiechnęła. Przez chwilę zastanowiła się nad jego pytaniem, na które odpowiedziała:
- Wiem, że chcecie dobrze, dlatego dostosuję się do waszych decyzji - odpowiedziała Anna z lekkim uśmiechem widocznym na ustach. - No i... boję się tego, co mnie czeka, jakbym wyszła sama poza zamek - dodała, lekko wzruszając ramionami. - Poza tym, otaczacie mnie opieką, więc czegóż więcej miałabym chcieć?
- Wiem, że chcecie dobrze, dlatego dostosuję się do waszych decyzji - odpowiedziała Anna z lekkim uśmiechem widocznym na ustach. - No i... boję się tego, co mnie czeka, jakbym wyszła sama poza zamek - dodała, lekko wzruszając ramionami. - Poza tym, otaczacie mnie opieką, więc czegóż więcej miałabym chcieć?
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Komnata 7.
- Na tym świecie nic nie jest niemożliwe - z lekkim uśmiechem odpowiedział jej Furiel, a potem podszedł ciut bliżej. Nie mogąc się powstrzymać, przytulił ją do siebie delikatnie i pogładził po włosach. Mereven była delikatna, krucha i urocza, iż nie sposób jej było nie tulić, a przy tym miał nadzieję, że poczuje się wtedy bezpieczniej. - Oczywiście. To zrozumiałe - westchnął cicho na słowa, że musi to sobie ułożyć. - Nie spiesz się z tym, a jeśli mogę w tym jakoś pomóc, po prostu mów - dodał spokojnym tonem. - Chciałbym, byś była tu szczęśliwa... - szepnął półtonem.
Re: Komnata 7.
Nie spodziewając się, że ją przytuli, Merenven znów zamarła, jednak po chwili poczuła jak szybko rozluźnia się w jego silnych ramionach.
Był delikatny i czuły. A jego ramiona silne. Przez chwilę czuła, że jest bezpieczna, że przy nim nic złego stać się nie może, ale natrętne myśli, które przenikały jej świadomość na wskroś, nie pozwalały zbyt długo cieszyć się tym błogostanem.
Cichutko westchnęła, wtulając mocniej twarz w jego pierś. Rozkosznie pachniał i nieświadomie koił jej zszargane nerwy. Było jej dziwnie... nigdy nie znajdowała się w takiej sytuacji i nigdy nie dopuściła tak blisko do siebie żadnego innego mężczyzny. To było miłe.
- Dziękuję - szepnęła tak cicho, że sama ledwie się usłyszała, a jej myśli zdawały się krzyczeć głośniej niż sylaby, które wydobywały się z jej ust. - Może nie potrafię tego okazać, ale to wiele dla mnie znaczy.
Murat również zerknął na taras, a widok ojca tulącego w ramionach elfkę sprawił, że nieświadomie i mimowolnie na jego twarzy pojawił się znikomy uśmiech. Szybko jednak przeniósł spojrzenie na Luthien.
Była drobna i piękna. Miała śliczną buzię i zgrabną sylwetkę, co sprawiało, że rozbudzała jego zmysły. Pięknie pachniała, poruszała się jak nimfa, a jej długie ciemne włosy, dodawały jej uroku i jeszcze większej delikatności. Był zaskoczony, iż mimo trudnej sytuacji w jakiej się znalazła, wprost promieniała i nie traciła dobrego humoru. Imponowała mu tym.
- Masz na coś ochotę? Może chciałabyś zobaczyć ogród? Odetchnąć świeżym powietrzem? Coś zjeść? Siedziałyście tu cały dzień. No chyba, że moje towarzystwo nie jest ci miłe, to oczywiście zrozumiem.
Był delikatny i czuły. A jego ramiona silne. Przez chwilę czuła, że jest bezpieczna, że przy nim nic złego stać się nie może, ale natrętne myśli, które przenikały jej świadomość na wskroś, nie pozwalały zbyt długo cieszyć się tym błogostanem.
Cichutko westchnęła, wtulając mocniej twarz w jego pierś. Rozkosznie pachniał i nieświadomie koił jej zszargane nerwy. Było jej dziwnie... nigdy nie znajdowała się w takiej sytuacji i nigdy nie dopuściła tak blisko do siebie żadnego innego mężczyzny. To było miłe.
- Dziękuję - szepnęła tak cicho, że sama ledwie się usłyszała, a jej myśli zdawały się krzyczeć głośniej niż sylaby, które wydobywały się z jej ust. - Może nie potrafię tego okazać, ale to wiele dla mnie znaczy.
Murat również zerknął na taras, a widok ojca tulącego w ramionach elfkę sprawił, że nieświadomie i mimowolnie na jego twarzy pojawił się znikomy uśmiech. Szybko jednak przeniósł spojrzenie na Luthien.
Była drobna i piękna. Miała śliczną buzię i zgrabną sylwetkę, co sprawiało, że rozbudzała jego zmysły. Pięknie pachniała, poruszała się jak nimfa, a jej długie ciemne włosy, dodawały jej uroku i jeszcze większej delikatności. Był zaskoczony, iż mimo trudnej sytuacji w jakiej się znalazła, wprost promieniała i nie traciła dobrego humoru. Imponowała mu tym.
- Masz na coś ochotę? Może chciałabyś zobaczyć ogród? Odetchnąć świeżym powietrzem? Coś zjeść? Siedziałyście tu cały dzień. No chyba, że moje towarzystwo nie jest ci miłe, to oczywiście zrozumiem.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Luthien również mimowolnie się uśmiechnęła na jakże uroczą scenę. Po prostu nie sposób się było na to nie uśmiechnąć, ale przy tym nie wypada podglądać. Szybko więc przeniosła spojrzenie na Murata. Arab był szalenie przystojnym osobnikiem o urzekającym uśmiechu i hipnotyzującym spojrzeniu. Nie sposób było nie przyznać, że widać w nim dobre serce. Był po prostu słodki i kochany. Cicho zaśmiała się na jego propozycję. Dobrym humorem chowała to, że tak naprawdę jest wręcz przerażona. Na pytanie prześmiewcy, po krótkiej chwili namysłu, odpowiedziała:
- Z chęcią się przejdę. I, w sumie, z chęcią coś zjem - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, pozwalając mu zadecydować gdzie i co.
- Z chęcią się przejdę. I, w sumie, z chęcią coś zjem - odpowiedziała z lekkim uśmiechem, pozwalając mu zadecydować gdzie i co.
Near- Liczba postów : 1074
Join date : 26/03/2016
Age : 30
Re: Komnata 7.
Furiel czuł, że elfka lekko się rozluźnia w jego objęciach. Odetchnął na to w myślach z ulgą, acz przy tym cały czas uważał, by nie zgnieść jej, nawet i durnym przypadkiem. Zbyt mocno polubił tę kobietę. Może nawet i się w niej zadurzył.
- Nie masz za co dziękować, moja droga - szepnął cicho do elfki, zerkając na nią ciepłym, łagodnym spojrzeniem. - Jestem zaszczycony, móc widzieć na twoich ustach uśmiech - dodał, zerkając w jej twarz, a na jego ustach widniał ciepły uśmiech. - Potrzeba ci czegoś? - zapytał, idąc w ślad syna i ciut klnąc na siebie w myślach, że z tego całego zamieszania sam na to nie wpadł. - Cały dzień tu byłaś... nie jesteś głodna?
- Nie masz za co dziękować, moja droga - szepnął cicho do elfki, zerkając na nią ciepłym, łagodnym spojrzeniem. - Jestem zaszczycony, móc widzieć na twoich ustach uśmiech - dodał, zerkając w jej twarz, a na jego ustach widniał ciepły uśmiech. - Potrzeba ci czegoś? - zapytał, idąc w ślad syna i ciut klnąc na siebie w myślach, że z tego całego zamieszania sam na to nie wpadł. - Cały dzień tu byłaś... nie jesteś głodna?
Re: Komnata 7.
Murat uśmiechnął się tajemniczo i wolno wstał z fotela. Podszedł do dziewczyny i wysunął w jej kierunku dłoń.
- W takim razie zapraszam. Mam nadzieję, że kolacja na świeżym powietrzu dobrze ci zrobi.
--------------> altana / Murthien
Merenven delikatnie odsunęła się od Furiela i niepewnie spojrzała w jego oczy.
- Nie jestem głodna, lecz z chęcią bym się przeszła - odparła lekko ściszonym tonem. - Potrzebuję trochę przestrzeni i świeżego powietrza.
- W takim razie zapraszam. Mam nadzieję, że kolacja na świeżym powietrzu dobrze ci zrobi.
--------------> altana / Murthien
Merenven delikatnie odsunęła się od Furiela i niepewnie spojrzała w jego oczy.
- Nie jestem głodna, lecz z chęcią bym się przeszła - odparła lekko ściszonym tonem. - Potrzebuję trochę przestrzeni i świeżego powietrza.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
Niei protestował, kiedy postanowiła się odsunąć. Nie miał jej tego za złe, dobrze rozumiał i doskonale widział, że lepsze są małe i niepewne kroczki. Poza tym, i tak był z Merenven dumny, że powoli zaczyna czuć się coraz pewniej.
- No dobrze - lekko się uśmiechnął, grzebiąc po głowie gdzie by mógł ją zabrać na terenie zamku. - Mam nadzieję, że ci się spodoba - dodał, wyciągając dłoń w jej stronę.
---> Staw / Meririel
- No dobrze - lekko się uśmiechnął, grzebiąc po głowie gdzie by mógł ją zabrać na terenie zamku. - Mam nadzieję, że ci się spodoba - dodał, wyciągając dłoń w jej stronę.
---> Staw / Meririel
Re: Komnata 7.
<--- Staw / Merenven i Furiel
Krocząc, z alfarką na rękach, zamyślił się na chwilę. Mimo, że na jego ustach gościł subtelny uśmiech, tak w głowie kołatało się aż za dużo myśli. Chciał się zwierzyć ze swojej historii tej kobiecie. Czuł, że może jej zaufać i powierzyć jej siebie. Nie wiedział jednak, czy jest na to gotowy. Obawiał się również, że może tym wystraszyć kobietę. Chciał, by czuła się przy nim bezpieczna, a nie widziała w nim potwora, którym jest. Kiedy znaleźli się przy komnacie, w której ulokował elfkę, otworzył drzwi magią. Dopiero w komnacie odstawił ją na ziemię i opuścił stremowane spojrzenie.
- Wybacz, nie wiem co we mnie wstąpiło... -Podrapał się po karku, mając na myśli spontaniczne wzięcie jej na ręce, bez wyraźnej zgody.
Krocząc, z alfarką na rękach, zamyślił się na chwilę. Mimo, że na jego ustach gościł subtelny uśmiech, tak w głowie kołatało się aż za dużo myśli. Chciał się zwierzyć ze swojej historii tej kobiecie. Czuł, że może jej zaufać i powierzyć jej siebie. Nie wiedział jednak, czy jest na to gotowy. Obawiał się również, że może tym wystraszyć kobietę. Chciał, by czuła się przy nim bezpieczna, a nie widziała w nim potwora, którym jest. Kiedy znaleźli się przy komnacie, w której ulokował elfkę, otworzył drzwi magią. Dopiero w komnacie odstawił ją na ziemię i opuścił stremowane spojrzenie.
- Wybacz, nie wiem co we mnie wstąpiło... -Podrapał się po karku, mając na myśli spontaniczne wzięcie jej na ręce, bez wyraźnej zgody.
Re: Komnata 7.
Meri nie zdążyła otworzyć ust, kiedy Furiel, chwycił ją na ręce i zaniósł do komnaty. Po części czuła się dziwnie, bo będąc na jego rękach obserwowała ogród i teren do niego przyległy z wysokości, z drugiej raz strony, była zaskoczona i bardzo onieśmielona. Kiedy w końcu ją postawił, spojrzała na niego nieśmiało, przez chwilę wpatrując się w jego czarne oczy.
- Bardzo ci dziękuję. Niepotrzebnie się nadwerężałeś. Mogłam iść sama - odparła niepewnie. - To bardzo miłe z twojej strony, więc nie mam ci co wybaczać. Nikt nigdy nie nosił mnie na rękach. Dlaczego... dlaczego jesteś stremowany? Nie chce byś czuł się w mojej obecności źle - dodała, widząc jak unika jej spojrzenia. - To raczej ja powinnam się tak czuć. Jesteś dla mnie zbyt dobry i chciałam ci bardzo podziękować za opiekę, którą mnie otoczyłeś. Może nie potrafię tego okazać, ale jestem ci bardzo wdzięczna.
- Bardzo ci dziękuję. Niepotrzebnie się nadwerężałeś. Mogłam iść sama - odparła niepewnie. - To bardzo miłe z twojej strony, więc nie mam ci co wybaczać. Nikt nigdy nie nosił mnie na rękach. Dlaczego... dlaczego jesteś stremowany? Nie chce byś czuł się w mojej obecności źle - dodała, widząc jak unika jej spojrzenia. - To raczej ja powinnam się tak czuć. Jesteś dla mnie zbyt dobry i chciałam ci bardzo podziękować za opiekę, którą mnie otoczyłeś. Może nie potrafię tego okazać, ale jestem ci bardzo wdzięczna.
ELIANA- Admin
- Liczba postów : 1682
Join date : 26/03/2016
Re: Komnata 7.
- Jesteś leciutka, a ja nie męczę się tak prosto. - Furiel posłał elfce nonszalancki uśmiech, zerkając na nią łobuzersko. - Stremowany? - Wyklęty upewnił się, czy usłyszał dobre słowo, zamyślając się na chwilę. - Wiesz, Merenven. Jesteś istotą, przy której czuję się malutki. Jesteś piękną, inteligentną i niesamowicie doświadczoną kobietą. Kruchą, delikatną. Poza tym, podziwiam cię, jak spokojnie przyjmujesz wszelakie rewelacje - dodał, wpatrując się w nią w zachwycie. - Nie masz za co dziękować. To dla mnie przyjemność. Cieszę się, że czujesz się tu coraz lepiej. - Znów podrapał się po karku. - A przede wszystkim, rad jestem, że się mnie nie boisz.
Strona 9 z 10 • 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10
Strona 9 z 10
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
|
|